niedziela, 10 maja 2015

Rozdział 4 Czyli początek życia...

Z specjalnymi pozdrowieniami dla mojego zajebistego kota, który chodzi tam gdzie nie trzeba :3 



{Natalia}
Moja mama nie żyje, moja mama nie żyje, moja mama nie żyje…  I się stało. Wiele razy chciałam, żeby zniknęła z mojego życia, ale nie w taki sposób. Mam 14 lat i nie mam matki. Teraz się zacznie, kondolencje, wyrazy współczucia, od osób, których wcześniej nie znaliśmy.  Moje życie… Nasze życie ulegnie zmianie, nie lubię zmian. To będzie koszmar. 
Dolecieliśmy już do Anglii. Z racji tego, że ciocia jest obrzydliwie bogata mieszka na obrzeżach miasta wielkim domu. Taa… i co mi po tym skoro i tak będę siedziała w pokoju i chodziła tylko do kuchni i  łazienki ? A może  nawet  nie będę musiał wychodzić z pokoju do łazienki… to byłoby całkiem niezłe rozwiązanie.  Nie zdejmowałam słuchawek z uszu. Szłam przez cały czas kierując się plecami Mary.  Na lotnisku czekał na nas ten sąsiad, który załatwił wszystko, a bagaże zaniósł do samochodu. Hmh… może go polubię. Rozmawiał przez chwile z ciocią, a potem odprowadził nas do samochodu.  Marianna z ciocią prowadziły rozmowę o naszym nowym domu i szkole… ech nie lubię tego tematu.  Droga mi się dłużyła. Sądząc po play liście jechaliśmy jakieś półtorej godziny, nim stanęliśmy przed bramą wjazdową. Robiła nie małe wrażenie. Wjechaliśmy do środka i stanęliśmy przed domem. Jakoś niespecjalnie uśmiechało mi się mieszkanie w takim domu. Założyłam okulary przeciwsłoneczne, mimo tego, że słońca nie było widać. Wzięłam swój plecak i pomaszerowałam za ciocią. Jak zwykle moja siostra prowadziła z nią ożywioną rozmowę. Nie słyszałam o czym rozmawiają bo nie zdejmowałam słuchawek. Weszłyśmy do domu i zdjęłam słuchawki.
- Witajcie w nowym domu – ruchem ręki ciocia pokazała nam salon.
- Łał… ładnie tu – Marianna poszła o krok dalej.
- Yyy… Ciociu gdzie są nasze pokoje ? – spytałam
- A tak. Już wam pokazuje.  – Weszłyśmy po schodach. Za nimi rozciągał się korytarz odbijający w prawo i lewo.
- Marianna twój pokój jest tutaj. – Ciocia otworzyła drzwi, a Marianna wpadła do pokoju pełna zachwytu. Był cały różowy z białymi meblami.  Miała biurko do pracy i zestaw kareoke.
- To my cię zostawimy – odwróciłyśmy się w drugą stronę i poszłyśmy kawałek korytarzem. 
- To twój pokój. Nie wiedziałam jak go urządzić więc to jeśli chcesz coś zmienić nie krępuj się mów. – otworzyła drzwi, a ja powoli weszłam do pokoju. Po prawej stronie stało duże łóżko, ściany były pomalowane na czerwono-szaro. Prosto od wejścia były drzwi balkonowe, a po lewej stronie stały regały z książkami, telewizor i komputer. Meble były z ciemnego drewna. Drzwi do łazięki były obok biurka. Nieźle.
- I jak ?
- Jest cudowny ciociu dziękuję – wymusiłam uśmiech.
- Zostawię cię samą. A tak i tu masz pilot zapomniałam go dać Mariannie. Tym guzikiem otwierasz garderobę, tym gasisz światła, a tym zsuwasz rolety uważaj to na razie prototyp. Mam nadzieję że się połapiesz – uśmiechnęła się i wyszła. Nacisnęłam guzik otwierający garderobę. Półka z książkami się przesunęła i zobaczyłam otwór prowadzący do mojej szafy. Była niczego sobie. Zobaczyłam wszystkie moje ubrania poskładane w szafkach. Przeszłam kawałek dalej i mnie zamurowało. Ciocia też zadbała o nasze ubrania. Zobaczyłam cały stos sukienek, torebek i butów.  O Matko. Poczułam nagłą chęć przebrania się.  Wybrałam komplet i poszłam  do łazienki.



Postanowiłam pozwiedzać okolicę. Zeszłam szybko na dół.
- Gdzie idziesz ? – spytała ciocia
- Właśnie cię szukałam. Idę pozwiedzać trochę okolicę i się zorientować gdzie co jest.
- Dobrze, ale najpierw musimy porozmawiać.
- Okej, o co chodzi ? – Mary zeszła po chwili i się zaczęło.
- Dobra dziewczyny. Jak wiecie musicie podjąć jakąś edukacje. Marianna stwierdziła, że idzie do szkoły muzycznej, a ty Natalia ?
-Ech…
- Musisz coś wybrać.
- Ciociu a może wyślemy ją tam gdzie rozmawiałyśmy ?
- To znaczy ? – rzuciłam siostrze spojrzenie typu „zamorduje się”.
- Chodzi nam o szkołę jeździecką połączoną z obozem treningowym.
- Chcecie mnie wysłać do wojska !? Ja się wypisuje. – wstałam od stołu
- Ale poczekaj chwilę jeździłaś taki szmat czasu a teraz nie chcesz tego wykorzystać ? – zaczęła Mary
- Pamiętasz dlaczego przestałam jeździć ? – Mary pokiwała głową  - no więc właśnie i nie mam zamiaru tego znowu przeżywać.
- Chociaż na tydzień. Spróbuj ! – zachęcała mnie ciocia.
- Ech… no dobra na tydzień i ani dnia więcej !
- Dobrze – uśmiechnęła się
- A teraz mogę iść ?
- Tak, tylko uważaj.
- Dobra, dobra…
Wyszłam z domu w przygnębionym humorze.  Zanim wyszłam za bramę minęło jakieś 15 minut. Okolica była fajna otoczona domami w dość spokojnym regionie. Przeszłam z dwa kilometry gdy się już ściemniało. Postanowiłam wrócić do domu nie chce sobie narobić kłopotów już pierwszego dnia.  Minęła 21 gdy wchodziłam do domu.  Ciocia krzątała się po kuchni.

- Jestem ! – krzyknęłam i weszłam do góry. Ten spacer dobrze mi zrobił przebrałam się wykąpałam i nawet nie wiem kiedy zasnęłam. 

4 komentarze:

  1. CUDOWNE!!!!! bedzie dzisiaj kolejny jesli ladnie poprosze? <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Raczej tak ale dopiero wróciłam do domu więc pojawi się około 21 xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Całkiem niezły.
    Brakuje mi czegoś, ale nwm czego.
    Mam nadzieję że nie za szybko się wszystko ułoży.
    Fajnie by było gdyby Leo chcał poznać Natke, ale ona już niezbyt.

    OdpowiedzUsuń