piątek, 29 maja 2015

Rozdział 12 Prawie randka...

Siedzę i nic nie widzę, to pewnie dlatego, że mam zamknięte oczy. Po  tym incydencie, o ile mona to tak nazwać, zaczęło się. Jadą po tobie na fb, tt i ogólne to wszędzie…  Każdy mówi, żebym się nie martwiła. Tsa… łatwo powiedzieć. Takie przypadki doprowadzają do samobójstw, ja już swoją próbę miałam i no cóż… zmarnowałam.  Teraz muszę żyć do końca z świadomością, tego że osoby, które cię znają uważają cię za zero, że nic nigdy dla nich nie znaczyłeś.  A najbliższe osoby wspierają cię bo muszą. Każdemu jest łatwo powiedzieć, że jego to nie dotyczy. W pewnym sensie każdy ma z kimś wspólne cechy, tylko ich nie zauważamy. Ja przez te 16 godzin jestem dobita, a urywki śmiechu, które gdzieś się pojawiły są wytworami mojej wyobraźni.  Pomimo wielu prób namówienia  Marianny, żeby o niczym nie mówiła ciotce, ona i tam musiała się wygadać i teraz mam psychiatrę na głowię. Ech… jeszcze tego mi brakowało.
- Wstawaj ! – coś wskoczyło mi na łóżko.
- Spadaj. – odmachnęłam się i zrzuciłam to coś z siebie.
- Za chwile mamy iść do Olivi musisz wstać.
- Nigdzie nie idę. – bruknęłam
- Obiecałaś  - czasem mam wrażenie, że to ja jestem ta starsza.
-Która jest godzina ?
- 16:30
- O której mamy tam być ?
- 17:10 wyjeżdżdamy.
- Mam 40 minut.
- Tak.
- Obudź mnie o 16:55
- Nie, wstawaj ! – Marianna szarpnęła moją pościel i wylądowałam na podłodze.
-Ał ! – Od niechcenia podniosłam się z podłogi. – Zamorduję cię kiedyś – przymrużyłam oczy i robiłam groźną minę.  – Wyjdź chcę się przebrać. – wskazałam drzwi.
- No, okej. Ale co ty taka wredna dzisiaj jesteś ?
- Hmh… sama nie wiem, może dlatego, że zrzucili mnie z łóżka i poprzez to bardzo brutalnie obudzili ?
- To był najskuteczniejszy sposób.
- Nie denerwuj mnie jeszcze bardziej, bo zacznę  klnąć.
- No dobra, okej już sobie idę.  – obróciła się na pięcie i wyszła zadowolona z mojego pokoju. Kurde, muszę zamykać drzwi i wyciszać komórkę.  Ech… no dobra teraz trzeba się ogarnąć. Weszłam do  szafy i wybrałam ciuchy.


Pociapciałam  do łazięki i wzięłam zimny prysznic na ocucenie. Przebrałam się i ległam na łóżko. Nawet chwila nie minęła, a usłyszałam dzwonek mojego telefonu.
- Halo ?
- Hej księżniczko. – Tsa… to musi być Leo
- Do księżniczki mi daleko, a jak jeszcze raz mnie tak nazwiesz obiecuje, że cię zamorduję.
-  Wstałaś dzisiaj lewą nogą, czy co ? – zaśmiał się.
- Gdyby  ktoś próbował cię obudzić, a potem brutalnie zrzucił z łóżka też byś miał taki nastrój.
- Hahaha masz racje.
- Ech… dzięki. Po co dzwonisz i czego chcesz ?
- Muszę ci do reszty zepsuć dzień.
- Dlaczegóż to ?
- Nie możemy z Charlim dzisiaj się z wami spotkać, chcą coś od nas z wytwórni i musimy tam być.
- Och tak mi przykro – powiedziałam ironicznie
-  Każdy dzień beze mnie to dzień zmarnowany -  zaśmiał się
- Tak, tak wmawiaj to sobie.
- Hahaha, dobra to co powiesz na sobotę ?
- Czekaj sprawdzę czy nie jestem zajęta hmm… - Leo się zaśmiał. – Rano jadę zdjąć gips, potem jestem wolna.
- Okej, będę u ciebie o 5 p.m
- Dobra, ale jak co to mnie nie bódź.
- Osobiście wyrzucę cię  z łóżka.
- Och, wtedy radzę ci uciekać .
- Nie dogonisz mnie.
- Zakład ?
- Dobra, o co ?
- Okej, jak ja wygram to ty zrobisz z siebie  idiotę przed Charlim, a jak ty wygrasz to zrobię ice bucket challenge, a ty wylejesz na mnie wodę.
- Dobra umowa stoi, już nie mogę się doczekać wygranej.
- Nie bądź taki pewny.
- Dobra, dobra przekonamy się po wyścigu.
- Okej, dobra musze kończyć i tak mam przerąbane u Mary.
- Dobrze księżniczko, do zobaczenia. – dosłownie wyczułam jego uśmiech.
- Zamorduję cię. – rozłączyłam się. Ja mu coś kiedyś zrobię.
    Zeszłam na dół. Ciocia i wuja byli dzisiaj w pracy, więc Tobiasem zajmowała się opiekunka.  Mary nie było, więc wzięłam jabłko i poszłam do góry. 
- Gotowa ? - Zatrzymała mnie w pół drogi Marianna – Charlie mi napisał, że nie mogą się dzisiaj z nami spotkać.
- Tak, wiem. Ucięłam sobie krótką pogawędkę z Leo.
- Dzwonił do ciebie ? Z kąt on ma twój numer ?
- Tak dzwonił, bo mu podałam.
- I co mówił coś ciekawego ?
-Tak… założyliśmy się, że jeśli ja go prześcignie to on ty robi z  siebie  idiotę przed Charlim, a jak Leo wygrasz to zrobię ice bucket challenge.
- Ha stara śpiewka.
- Ale najskuteczniejsza. – wyszłyśmy z domu  i po chwili byłyśmy u Olivi. Ma ładny dom. Mary zadzwoniła do drzwi.
- Hej dziewczyny – Olivia pojawiła się w drzwiach.
- Hej misia. – przywitała się Marianna
- Cześć  - rzuciłam oschle.  Za plecami dziewczyny było słychać krzyki chłopaków kłócących się o coś. Olivia, zaprowadziła nas prosto do salonu. Chłopaki w składzie Chris, Percy  i Alex, grali na konsoli i rozwalaji popcorn.  Marianna gdzieś poszła razem z Olivią, chyba do Julii.
- O popatrzcie, kto zaszczycił nas swoją obecnością. – Chris odwrócił głowę w naszą sronę i popatrzył prosto na mnie.
- Co się tak gapicie ? – rzuciłam im pytające spojrzenie. – Ja zaraz sobie idę , mam tylko sprawę do Chrisa.
- Uuuu…  - zaczął Percy.
- Percy zamknij się, a ty chodź, muszę jak najszybciej się z tond wynieść.
- Dobra, dobra idę- Chris leniwie wstał z kanapy i powlekł się w moja stronę. Wyszliśmy do ogrodu.
- Dobra to o co chodzi ? – spytał Chris.
- Chcę ci podziękować, za usunięcie tego filmiku. Nie wiem jak to zrobiłeś ale muszę przyznać że uratowałeś mi życie. Gdyby nie to, pewnie znowu bym próbowała… no sam wiesz. – czułam się dość niezręcznie. Szczere wyznania to nie mój żywioł, ale czasem trzeba się zebrać na odwagę.
-Tak właściwie, to Alex, to usunął. Ja tylko do niego zadzwoniłem.  Powiem ci szczerze że widziałem ten filmik i nawet po najgorszym facecie bym się czegoś  takiego nie spodziewał. Obojętnie co by mu ta dziewczyna zrobiła.  Współczuje ci, i wyobrażam sobie co musisz czuć. – stanął bliżej mnie.  – Słuchaj…  urwiemy się z tej imprezy i pójdziemy do pizzerii ?








Hej :D Mamy już kolejny rozdział. Przepraszam że tak długo, ale ten tydzień był cały zawalony. Co mam mu odpowiedzieć ? :D


1 komentarz:

  1. np. Chyba snisz ja mam Leo hah nie no niech z nim idzie..... NIE MOGE SIE DOCZEKAC KOLEJNEGO!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń