Siedzę i nic nie widzę, to pewnie dlatego, że mam zamknięte
oczy. Po tym incydencie, o ile mona to
tak nazwać, zaczęło się. Jadą po tobie na fb, tt i ogólne to wszędzie… Każdy mówi, żebym się nie martwiła. Tsa…
łatwo powiedzieć. Takie przypadki doprowadzają do samobójstw, ja już swoją
próbę miałam i no cóż… zmarnowałam.
Teraz muszę żyć do końca z świadomością, tego że osoby, które cię znają
uważają cię za zero, że nic nigdy dla nich nie znaczyłeś. A najbliższe osoby wspierają cię bo muszą.
Każdemu jest łatwo powiedzieć, że jego to nie dotyczy. W pewnym sensie każdy ma
z kimś wspólne cechy, tylko ich nie zauważamy. Ja przez te 16 godzin jestem
dobita, a urywki śmiechu, które gdzieś się pojawiły są wytworami mojej
wyobraźni. Pomimo wielu prób
namówienia Marianny, żeby o niczym nie
mówiła ciotce, ona i tam musiała się wygadać i teraz mam psychiatrę na głowię.
Ech… jeszcze tego mi brakowało.
- Wstawaj ! – coś wskoczyło mi na łóżko.
- Spadaj. – odmachnęłam się i zrzuciłam to coś z siebie.
- Za chwile mamy iść do Olivi musisz wstać.
- Nigdzie nie idę. – bruknęłam
- Obiecałaś - czasem
mam wrażenie, że to ja jestem ta starsza.
-Która jest godzina ?
- 16:30
- O której mamy tam być ?
- 17:10 wyjeżdżdamy.
- Mam 40 minut.
- Tak.
- Obudź mnie o 16:55
- Nie, wstawaj ! – Marianna szarpnęła moją pościel i
wylądowałam na podłodze.
-Ał ! – Od niechcenia podniosłam się z podłogi. – Zamorduję
cię kiedyś – przymrużyłam oczy i robiłam groźną minę. – Wyjdź chcę się przebrać. – wskazałam drzwi.
- No, okej. Ale co ty taka wredna dzisiaj jesteś ?
- Hmh… sama nie wiem, może dlatego, że zrzucili mnie z łóżka
i poprzez to bardzo brutalnie obudzili ?
- To był najskuteczniejszy sposób.
- Nie denerwuj mnie jeszcze bardziej, bo zacznę klnąć.
- No dobra, okej już sobie idę. – obróciła się na pięcie i wyszła zadowolona
z mojego pokoju. Kurde, muszę zamykać drzwi i wyciszać komórkę. Ech… no dobra teraz trzeba się ogarnąć.
Weszłam do szafy i wybrałam ciuchy.
Pociapciałam do
łazięki i wzięłam zimny prysznic na ocucenie. Przebrałam się i ległam na łóżko.
Nawet chwila nie minęła, a usłyszałam dzwonek mojego telefonu.
- Halo ?
- Hej księżniczko. – Tsa… to musi być Leo
- Do księżniczki mi daleko, a jak jeszcze raz mnie tak
nazwiesz obiecuje, że cię zamorduję.
- Wstałaś dzisiaj
lewą nogą, czy co ? – zaśmiał się.
- Gdyby ktoś próbował
cię obudzić, a potem brutalnie zrzucił z łóżka też byś miał taki nastrój.
- Hahaha masz racje.
- Ech… dzięki. Po co dzwonisz i czego chcesz ?
- Muszę ci do reszty zepsuć dzień.
- Dlaczegóż to ?
- Nie możemy z Charlim dzisiaj się z wami spotkać, chcą coś
od nas z wytwórni i musimy tam być.
- Och tak mi przykro – powiedziałam ironicznie
- Każdy dzień beze
mnie to dzień zmarnowany - zaśmiał się
- Tak, tak wmawiaj to sobie.
- Hahaha, dobra to co powiesz na sobotę ?
- Czekaj sprawdzę czy nie jestem zajęta hmm… - Leo się
zaśmiał. – Rano jadę zdjąć gips, potem jestem wolna.
- Okej, będę u ciebie o 5 p.m
- Dobra, ale jak co to mnie nie bódź.
- Osobiście wyrzucę cię
z łóżka.
- Och, wtedy radzę ci uciekać .
- Nie dogonisz mnie.
- Zakład ?
- Dobra, o co ?
- Okej, jak ja wygram to ty zrobisz z siebie idiotę przed Charlim, a jak ty wygrasz to
zrobię ice bucket challenge, a ty wylejesz na mnie wodę.
- Dobra umowa stoi, już nie mogę się doczekać wygranej.
- Nie bądź taki pewny.
- Dobra, dobra przekonamy się po wyścigu.
- Okej, dobra musze kończyć i tak mam przerąbane u Mary.
- Dobrze księżniczko, do zobaczenia. – dosłownie wyczułam
jego uśmiech.
- Zamorduję cię. – rozłączyłam się. Ja mu coś kiedyś zrobię.
Zeszłam na dół.
Ciocia i wuja byli dzisiaj w pracy, więc Tobiasem zajmowała się opiekunka. Mary nie było, więc wzięłam jabłko i poszłam
do góry.
- Gotowa ? - Zatrzymała mnie w pół drogi Marianna – Charlie
mi napisał, że nie mogą się dzisiaj z nami spotkać.
- Tak, wiem. Ucięłam sobie krótką pogawędkę z Leo.
- Dzwonił do ciebie ? Z kąt on ma twój numer ?
- Tak dzwonił, bo mu podałam.
- I co mówił coś ciekawego ?
-Tak… założyliśmy się, że jeśli ja go prześcignie to on ty
robi z siebie idiotę przed Charlim, a jak Leo wygrasz to zrobię
ice bucket challenge.
- Ha stara śpiewka.
- Ale najskuteczniejsza. – wyszłyśmy z domu i po chwili byłyśmy u Olivi. Ma ładny dom.
Mary zadzwoniła do drzwi.
- Hej dziewczyny – Olivia pojawiła się w drzwiach.
- Hej misia. – przywitała się Marianna
- Cześć - rzuciłam
oschle. Za plecami dziewczyny było
słychać krzyki chłopaków kłócących się o coś. Olivia, zaprowadziła nas prosto
do salonu. Chłopaki w składzie Chris, Percy i Alex, grali na konsoli i rozwalaji popcorn. Marianna gdzieś poszła razem z Olivią, chyba
do Julii.
- O popatrzcie, kto zaszczycił nas swoją obecnością. – Chris
odwrócił głowę w naszą sronę i popatrzył prosto na mnie.
- Co się tak gapicie ? – rzuciłam im pytające spojrzenie. –
Ja zaraz sobie idę , mam tylko sprawę do Chrisa.
- Uuuu… - zaczął
Percy.
- Percy zamknij się, a ty chodź, muszę jak najszybciej się z
tond wynieść.
- Dobra to o co chodzi ? – spytał Chris.
- Chcę ci podziękować, za usunięcie tego filmiku. Nie wiem
jak to zrobiłeś ale muszę przyznać że uratowałeś mi życie. Gdyby nie to, pewnie
znowu bym próbowała… no sam wiesz. – czułam się dość niezręcznie. Szczere
wyznania to nie mój żywioł, ale czasem trzeba się zebrać na odwagę.
-Tak właściwie, to Alex, to usunął. Ja tylko do niego
zadzwoniłem. Powiem ci szczerze że
widziałem ten filmik i nawet po najgorszym facecie bym się czegoś takiego nie spodziewał. Obojętnie co by mu ta
dziewczyna zrobiła. Współczuje ci, i
wyobrażam sobie co musisz czuć. – stanął bliżej mnie. – Słuchaj…
urwiemy się z tej imprezy i pójdziemy do pizzerii ?
Hej :D Mamy już kolejny rozdział. Przepraszam że tak długo, ale ten tydzień był cały zawalony. Co mam mu odpowiedzieć ? :D
np. Chyba snisz ja mam Leo hah nie no niech z nim idzie..... NIE MOGE SIE DOCZEKAC KOLEJNEGO!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuń