piątek, 29 maja 2015

Rozdział 12 - nadwyżka

Gdy wstałam, Natki już nie było w pokoju. Domyślałam się, że śpi dalej u siebie, lecz nie miałam ochoty jej budzić. Ziewając, sięgnęłam po telefon i sprawdziłam godzinę. 9:30, a więc spokojnie mogę poleżeć. Odblokowałam ekran i zorientowałam się, że mam SMS-a. Od Charliego ! Skąd on do cholery ma mój numer … ? Otworzyłam go i przeczytałam :
„Hej ! Mam nadzieję, że zapisałaś mój numer. Bardzo mi przykro, ale Leo i ja nie możemy się dzisiaj z Wami spotkać. Możemy to przełożyć na pojutrze o 5pm ? Charlie. ’’
Taak… To było zbyt piękne, żeby mogło być prawdziwe… Raz się z nami zobaczyli i teraz będą się migać. Nie miałam im tego za złe, byłyśmy w końcu najzwyklejszymi dziewczynami… Stwierdziłam, ze jednak wstanę i chwytając po drodze kosmetyczkę i ubrania ruszyłam do łazienki.

Wujostwo było w pracy, więc nami i Tobiasem zajmowała się opiekunka małego – Rachel. Po wyjściu z łazienki powlokłam się do kuchni. Była 10:00.
- Dzień Dobry – zwróciłam się do kobiety, karmiącej mojego kuzyna.
- Cześć ! – rzuciła do mnie. – Nie zdążyłam wam uszykować jeszcze śniadania…  - zaczęła
- Nie szkodzi ! Nati śpi, a ja poradzę sobie sama – odpowiedziałam. Jako, że nie byłam specjalnie głodna, ogarnęłam sobie płatki z mlekiem i wróciłam do góry. Podczas wdrapywania się po schodach stwierdziłam, że wypada odpisać Charliemu.
„ Hej ! Nie ma o czym mówić ;) Rozumiem, że Wam coś wypadło. Czyli do zobaczenia w sobotę. Mary’’
Wysłałam Sms – a i stwierdziłam, że trzeba skontaktować się z Olivią.
- Hej – pisnęła radośnie, odbierając telefon. Skrzywiłam się mimo woli.
- Hej – westchnęłam – Na którą mamy się dzisiaj u ciebie zjawić ? 
- Na 5 Wam pasuje ? – spytała.
- Raczej Natalia zdąży się obudzić.-  odrzekłam. Livie roześmiała się.  
- Czyli do zobaczenia.
- Paa ! – rozłączyłam się. Nie mając co ze sobą zrobić, spożywając posiłek włączyłam laptopa. Sprawdziłam pocztę, aktualności na fb. Trafiłam na  Anastazję, moją koleżankę z Poznania i razem trochę popisałyśmy. Dowiedziałam się, że tak jak ja dostała się do szkoły muzycznej. Nagle, ani się zorientowałam, a już była 12. Ogarnęłam trochę pokój, zajrzałam na dół gdzie Rachel ogarnęła obiad w postaci spaghetti. I z 12 stała się 13:30. Poczłapałam do salonu, gdzie jeszcze jakiś czas porysowałam i poukładałam z małym puzzle. O 4 ruszyłam do pokoju po drodze zahaczając o sypialnie siostry.
 -  Wstawaj !– wskoczyłam jej na łóżko.
- Spadaj. – odmachnęła się i zrzuciła mnie z siebie.
- Za chwile mamy iść do Olivii,  musisz wstać.
- Nigdzie nie idę. – bruknęła.
- Obiecałaś  - marudziłam.
- Która jest godzina ?
- 16:00
- O której mamy tam być ?
- 17
- Mam godzinę ! – stwierdziła oburzona.
- Tak.
- Obudź mnie o 16:55
- Nie, wstawaj ! – szarpnęłam jej pościel z taką siłą, że wylądowała na ziemi.
-Ał ! – Pozbierała się z podłogi.
– Zamorduję cię kiedyś- Stwierdziła robiąc „groźną” minę
– Wyjdź chcę się przebrać. – wskazała drzwi.
- No, okej. Ale co ty taka wredna dzisiaj jesteś ?
- Hmh… sama nie wiem, może dlatego, że zrzucili mnie z łóżka i poprzez to bardzo brutalnie obudzili ?
- To był najskuteczniejszy sposób.
- Nie denerwuj mnie jeszcze bardziej, bo zacznę klnąć !
- No dobra, okej już sobie idę.  – obróciłam się na pięcie i wyszłam zadowolona z pokoju. Ruszyłam do siebie. Szybko przebrałam się w wybrany komplet




Rozczesałam włosy i zrobiłam delikatny makijaż. Kiedy gotowa zeszłam do holu, Natka właśnie wychodziła z kuchni.
- Gotowa ? –Zapytałam
– Charlie mi napisał, że nie mogą się dzisiaj z nami spotkać.  –przypomniałam sobie.
- Tak, wiem. Ucięłam sobie krótką pogawędkę z Leo.
- Dzwonił do ciebie ? Skąd on ma twój numer ?
- Tak dzwonił, bo mu podałam.
- I co, mówił coś ciekawego ?
-Tak… założyliśmy się, że jeśli ja go prześcignie to on  robi z  siebie idiotę przed Charlim, a jak Leo wygra to zrobię ice bucket challenge.
- Ha stara śpiewka. – parsknęłam.
- Ale najskuteczniejsza. – wyszłyśmy z domu  i po chwili byłyśmy u Olivii.


To powinno być przed tym co dziś wstawiła Natka. Jeśli dacie radę dogadać się z nią w kwestii rozdziału, nie poświęcając na to religii, świetlicy lub godziny wychowawczej to powodzenia... 
Ale jak stwierdziła ostatnio Jula : "To je Natalia i Marianna. Tego nie ogarniesz ! "  Następny, prawidłowy rozdział 13 pojawi się w okolicach środy /// Mary <3

Rozdział 12 Prawie randka...

Siedzę i nic nie widzę, to pewnie dlatego, że mam zamknięte oczy. Po  tym incydencie, o ile mona to tak nazwać, zaczęło się. Jadą po tobie na fb, tt i ogólne to wszędzie…  Każdy mówi, żebym się nie martwiła. Tsa… łatwo powiedzieć. Takie przypadki doprowadzają do samobójstw, ja już swoją próbę miałam i no cóż… zmarnowałam.  Teraz muszę żyć do końca z świadomością, tego że osoby, które cię znają uważają cię za zero, że nic nigdy dla nich nie znaczyłeś.  A najbliższe osoby wspierają cię bo muszą. Każdemu jest łatwo powiedzieć, że jego to nie dotyczy. W pewnym sensie każdy ma z kimś wspólne cechy, tylko ich nie zauważamy. Ja przez te 16 godzin jestem dobita, a urywki śmiechu, które gdzieś się pojawiły są wytworami mojej wyobraźni.  Pomimo wielu prób namówienia  Marianny, żeby o niczym nie mówiła ciotce, ona i tam musiała się wygadać i teraz mam psychiatrę na głowię. Ech… jeszcze tego mi brakowało.
- Wstawaj ! – coś wskoczyło mi na łóżko.
- Spadaj. – odmachnęłam się i zrzuciłam to coś z siebie.
- Za chwile mamy iść do Olivi musisz wstać.
- Nigdzie nie idę. – bruknęłam
- Obiecałaś  - czasem mam wrażenie, że to ja jestem ta starsza.
-Która jest godzina ?
- 16:30
- O której mamy tam być ?
- 17:10 wyjeżdżdamy.
- Mam 40 minut.
- Tak.
- Obudź mnie o 16:55
- Nie, wstawaj ! – Marianna szarpnęła moją pościel i wylądowałam na podłodze.
-Ał ! – Od niechcenia podniosłam się z podłogi. – Zamorduję cię kiedyś – przymrużyłam oczy i robiłam groźną minę.  – Wyjdź chcę się przebrać. – wskazałam drzwi.
- No, okej. Ale co ty taka wredna dzisiaj jesteś ?
- Hmh… sama nie wiem, może dlatego, że zrzucili mnie z łóżka i poprzez to bardzo brutalnie obudzili ?
- To był najskuteczniejszy sposób.
- Nie denerwuj mnie jeszcze bardziej, bo zacznę  klnąć.
- No dobra, okej już sobie idę.  – obróciła się na pięcie i wyszła zadowolona z mojego pokoju. Kurde, muszę zamykać drzwi i wyciszać komórkę.  Ech… no dobra teraz trzeba się ogarnąć. Weszłam do  szafy i wybrałam ciuchy.


Pociapciałam  do łazięki i wzięłam zimny prysznic na ocucenie. Przebrałam się i ległam na łóżko. Nawet chwila nie minęła, a usłyszałam dzwonek mojego telefonu.
- Halo ?
- Hej księżniczko. – Tsa… to musi być Leo
- Do księżniczki mi daleko, a jak jeszcze raz mnie tak nazwiesz obiecuje, że cię zamorduję.
-  Wstałaś dzisiaj lewą nogą, czy co ? – zaśmiał się.
- Gdyby  ktoś próbował cię obudzić, a potem brutalnie zrzucił z łóżka też byś miał taki nastrój.
- Hahaha masz racje.
- Ech… dzięki. Po co dzwonisz i czego chcesz ?
- Muszę ci do reszty zepsuć dzień.
- Dlaczegóż to ?
- Nie możemy z Charlim dzisiaj się z wami spotkać, chcą coś od nas z wytwórni i musimy tam być.
- Och tak mi przykro – powiedziałam ironicznie
-  Każdy dzień beze mnie to dzień zmarnowany -  zaśmiał się
- Tak, tak wmawiaj to sobie.
- Hahaha, dobra to co powiesz na sobotę ?
- Czekaj sprawdzę czy nie jestem zajęta hmm… - Leo się zaśmiał. – Rano jadę zdjąć gips, potem jestem wolna.
- Okej, będę u ciebie o 5 p.m
- Dobra, ale jak co to mnie nie bódź.
- Osobiście wyrzucę cię  z łóżka.
- Och, wtedy radzę ci uciekać .
- Nie dogonisz mnie.
- Zakład ?
- Dobra, o co ?
- Okej, jak ja wygram to ty zrobisz z siebie  idiotę przed Charlim, a jak ty wygrasz to zrobię ice bucket challenge, a ty wylejesz na mnie wodę.
- Dobra umowa stoi, już nie mogę się doczekać wygranej.
- Nie bądź taki pewny.
- Dobra, dobra przekonamy się po wyścigu.
- Okej, dobra musze kończyć i tak mam przerąbane u Mary.
- Dobrze księżniczko, do zobaczenia. – dosłownie wyczułam jego uśmiech.
- Zamorduję cię. – rozłączyłam się. Ja mu coś kiedyś zrobię.
    Zeszłam na dół. Ciocia i wuja byli dzisiaj w pracy, więc Tobiasem zajmowała się opiekunka.  Mary nie było, więc wzięłam jabłko i poszłam do góry. 
- Gotowa ? - Zatrzymała mnie w pół drogi Marianna – Charlie mi napisał, że nie mogą się dzisiaj z nami spotkać.
- Tak, wiem. Ucięłam sobie krótką pogawędkę z Leo.
- Dzwonił do ciebie ? Z kąt on ma twój numer ?
- Tak dzwonił, bo mu podałam.
- I co mówił coś ciekawego ?
-Tak… założyliśmy się, że jeśli ja go prześcignie to on ty robi z  siebie  idiotę przed Charlim, a jak Leo wygrasz to zrobię ice bucket challenge.
- Ha stara śpiewka.
- Ale najskuteczniejsza. – wyszłyśmy z domu  i po chwili byłyśmy u Olivi. Ma ładny dom. Mary zadzwoniła do drzwi.
- Hej dziewczyny – Olivia pojawiła się w drzwiach.
- Hej misia. – przywitała się Marianna
- Cześć  - rzuciłam oschle.  Za plecami dziewczyny było słychać krzyki chłopaków kłócących się o coś. Olivia, zaprowadziła nas prosto do salonu. Chłopaki w składzie Chris, Percy  i Alex, grali na konsoli i rozwalaji popcorn.  Marianna gdzieś poszła razem z Olivią, chyba do Julii.
- O popatrzcie, kto zaszczycił nas swoją obecnością. – Chris odwrócił głowę w naszą sronę i popatrzył prosto na mnie.
- Co się tak gapicie ? – rzuciłam im pytające spojrzenie. – Ja zaraz sobie idę , mam tylko sprawę do Chrisa.
- Uuuu…  - zaczął Percy.
- Percy zamknij się, a ty chodź, muszę jak najszybciej się z tond wynieść.
- Dobra, dobra idę- Chris leniwie wstał z kanapy i powlekł się w moja stronę. Wyszliśmy do ogrodu.
- Dobra to o co chodzi ? – spytał Chris.
- Chcę ci podziękować, za usunięcie tego filmiku. Nie wiem jak to zrobiłeś ale muszę przyznać że uratowałeś mi życie. Gdyby nie to, pewnie znowu bym próbowała… no sam wiesz. – czułam się dość niezręcznie. Szczere wyznania to nie mój żywioł, ale czasem trzeba się zebrać na odwagę.
-Tak właściwie, to Alex, to usunął. Ja tylko do niego zadzwoniłem.  Powiem ci szczerze że widziałem ten filmik i nawet po najgorszym facecie bym się czegoś  takiego nie spodziewał. Obojętnie co by mu ta dziewczyna zrobiła.  Współczuje ci, i wyobrażam sobie co musisz czuć. – stanął bliżej mnie.  – Słuchaj…  urwiemy się z tej imprezy i pójdziemy do pizzerii ?








Hej :D Mamy już kolejny rozdział. Przepraszam że tak długo, ale ten tydzień był cały zawalony. Co mam mu odpowiedzieć ? :D


sobota, 23 maja 2015

Rozdział XI - Czyli trochę inny rozdział X

- Nic z tego nie rozumiem… - westchnęłam.
- Ja też niestety. – Blondyn ponownie zadzwonił do Leo i wyjaśnił sytuację.
- A może byśmy tam poszli ? – wtrąciłam nieśmiało. Charlie skinął uspakajająco głową i ścisnął moją rękę. Po chwili rozłączył się.
- Leo jest bliżej i powinien być na miejscu za jakieś 10 minut. – zwrócił się do mnie.
- Jeśli chcesz, to możemy. – w odpowiedzi poderwałam się z ławki.  Chłopak na szczęście ruszył za mną. Co ta Natalia znowu wymyśliła ?! Ja się tak nie zachowuje. Podejrzewam podmianę w szpitalu.



****

Trochę podbiegliśmy więc po 15 minutach zbliżaliśmy się do celu.
- Ktoś tam stoi… - mruknął Charlie, wytężając wzrok.
- Natka czy Leo ? – zapytałam poddenerwowana.
- Chyba Leo… - odparł ostrożnie. Zapewne zrobiłam się blada, bo szybko dodał :
 - Ale nie jestem pewny. Podejdźmy bliżej.
Truchtem ruszyliśmy przez trawę. W końcu zobaczyliśmy ich oboje. A  konkretnie Natkę, wtuloną w Leondre i wypłakującą się na jego ramieniu.
- Czyś ty zgłupiała ?! Co ty sobie właściwie myś…  - niedane mi było dokończyć. Brunet spojrzał na mnie błagalnie.
- Nie teraz, ok. ? – Kiwnęłam głową i oklapłam na trawę. Podwinęłam kolana i przymknęłam oczy. Poczułam, że ktoś kładzie mi głowę na ramieniu. Spojrzałam na moment i zobaczyłam przed oczami blond włosy. Popadłam w otępienie.
- Mary przepraszam. – po chwili ktoś chwycił mnie za ręce. Podniosłam głowę. Natka przykucnęła obok mnie.
- To przez tego… - wiedziałam, że z trudem powstrzymuje się od przekleństwa.
- Maćka – wycedziła przez zęby.
- Dobra, rozumiem. Ewentualnie wyjaśnisz mi do końca w domu, ok.? – uśmiechnęłam się.
- Ok. – odpowiedziała.
-  Proponuję wrócić do domu. – wtrącił Charlie.
- Ktoś za ? – wszyscy z uśmiechami podnieśliśmy ręce.  Natka rozpędziła się i wskoczyła Leo na plecy.
- Złamiesz go… - westchnęłam.
- Czyżbyś we mnie wątpiła ? – i znowu wszyscy się roześmialiśmy. Droga do domu minęła nam szybciej, niż byśmy chcieli i już niedługo potem staliśmy pod naszą bramą.
Leondre nachylił się do Natki i szepnął jej coś na ucho. Charlie natomiast nachylił się w moją stronę.
- Spotkamy się jutro ? – zapytał
- Oczywiście – odpowiedziałam z uśmiechem i uściskałam go. Pomachałyśmy chłopakom i ruszyłyśmy w stronę drzwi. Natka jako pierwsza popędziła do łazienki, ja natomiast usiadłam w swoim pokoju. Gdyby nie Leo, moja siostra nie byłaby w tym domu. W ogóle by jej nie było. Nie mogłam sobie tego wyobrazić. Mój telefon zaczął dzwonić. Leniwym ruchem sięgnęłam po niego. Dzwoniła Olivia.
- Hej Misia – rzuciła gdy odebrałam.
- Hej Livie. Co jest ? – westchnęłam.
- Słuchaj, słyszałam od Percy`ego co się stało dzisiaj… - zaczęła.
- A skąd on o tym wiedział ?! – zapytałam oburzona.
- Od Chrisa. Oni są braćmi. Nie wiedziałaś ? – zapytała i nie czekając na moją odpowiedź nawijała dalej.
- Jutro macie obydwie zjawić się u mnie. Będą jeszcze Julie, Alex, Percy, Chris. To jak ?
- Zapytam się Natki i rano ci oddzwonię. A teraz kończę. Paa – rzuciłam słysząc, że Natka opuszcza łazienkę.
- Paa – odrzekła Olivia rozłączając się. Po chwili, jak można się było zresztą spodziewać,  w moim pokoju zjawiła się Natalia. Przekazałam jej świeże wiadomości. Wyglądała, jakby wcale ją to nie obchodziło.
- Ej co jest ? – zapytałam.
- Już nigdy więcej nie zaufam ŻADNEMU chłopakowi. Nie po tym co zrobił mi ten debil. – powiedziała wściekła.
- Siostro bo jeszcze wylądujesz jako stara panna z kotami - starałam się  ją rozśmieszyć
- Wiesz jaki ja mam stosunek to tych wrednych sierścuchów. - przewróciła oczami.
- Och.. wiesz o co mi chodzi
- Tsa...
 - To co idziesz razem ze mną ?
- Nie
- Dlaczego ?
-  Wszystkie wypady z tobą kończą się czymś tragicznym, a za dwa dni zdejmują mi gips.
- No weź będzie fajnie – nie zamierzałam tak łatwo odpuścić
- Nie ma mowy.
- Proszę....
- Nie
- Jak sobie chcesz...
- Kurwa... – ja będąc 2 lata starsza nie przeklinam. Kto wychowywał moją siostrę ja się pytam ? !
- Co ?
- Chris też tam będzie ?
- Tak, a co ?
 - Muszę mu podziękować.
- To jednak idziesz ! – mam w sobie dar przekonywania ludzi…
- Na to wygląda.
- Super, dam znać Livie – uśmiechnęłam się. Moja siostra ciężko westchnęła w odpowiedzi. Sięgnęłam po telefon i kosmetyczkę i ruszyłam w kierunku łazienki. Szybko się ogarnęłam i wróciłam do pokoju, jednocześnie pisząc sms-a do Olivii. Gdy otworzyłam drzwi, na mojej twarzy znów zagościł uśmiech. Natka spała na moim łóżku zwinięta w kłębek. Zgasiłam światło i wcisnęłam się obok niej. Myśląc o dzisiejszych wydarzeniach szybko usnęłam.

I mamy kolejny :) Wiem, ze nie do końca pokrywa się on z poprzednim, ale gadaj tu z chrypiącą Nati...  Bardzo dziękuję Wiktorii, której wiadomość dodała mi weny :) Do następnego //// Mary <3





piątek, 22 maja 2015

Rozdział 10 Wizja Natki jak umarła...

Rozłożyłam ręce i…
Odepchnęłam się od barierki. Poczułam czyjeś ręce na tali. Zamiast lecieć w dół przeleciałam przez barierkę i  z impetem cupnęłam na ziemię.
- Czyś ty oszalała ! – nie widziałam kto to mówi, obraz był zamazany od łez. Po chwili zorientowałam się że to Leo
- To przez niego… - wykrztusiłam
- Hej, hej już spokojnie – próbowałam się podnieść. Leo pociągnął mnie i stanęłam chwiejnie na nogach. Gdyby nie on zapewne przewróciła bym się… Albo w tym momencie w ogóle by mnie by tu nie było. Oparłam się na nim i zaczęłam rozpaczliwie płakać. – Hej, już spokojnie. Jestem tu. – przytuliłam się do niego.
- To wszystko przez niego. Tego wrednego… - wybuchłam lametem.
- Już spokojnie. Ten kto ci to zrobił, pożałuje tego. Już ja o to zadbam – ścisnął mnie mocniej.
- Hej co się stało ? – usłyszałam głos mojej siostry.
- Maciek – jedno słowo wystarczy, by wszystko zrozumiała.
- Ten wredny… - (i tak było już dużo przekleństw ~Pietruha)
- Sprawdź fb. – westchnęłam, cały czas opierając się na Leo. Siostra szybko wyciągnęła telefon.
- O Boże. – załamała się  - Można to jakoś usunąć ?
- Zadzwoń do Chrisa. – wydusiłam, Leo robił niezadowoloną mine.
- Kto to ?
- Kumpel z którym gadałam na koncercie. – osunęłam się na ziemię. Leo usiadł obok mnie.
- Obiecuje, że on za to zapłaci.
- Dzięki, ale takie upokorzenie w całym internecie…
- Dobra zniknęło. – odezwała się Marianna
- Muszę mu później podziękować. Wracamy do domu ? – byłam już odbita
- Dobra niech będzie.
Ruszyliśmy w storonę domu.  Szliśmy ciszy. Nie chciałam wspominać tego co się  stało. Doszliśmy do domu.
- Na razie księżniczko, spotkamy się jutro ? – Powiedział Charlie
-  Oczywiście – Marianna rzuciła mu się na szyje.
- Mam uklęknąć na kolano i poprosić cię o to żebyś więcej nie płakała i się jutro ze  mną spotkała ? – Szepnął mi do ucha Leo. Zaśmiałam się.
- Nie musisz. -  Wyjęłam długopis z torby i zapisałam ciąg liczb na ręce. – Na razie, idę się wyspać – pomachałam u na pożegnanie i razem z siostrą cicho wemknęłyśmy się do domu. Cioci nie było. Weszłam szybko na górę i przebrałam się w piżamę . To będzie długa noc…



I JEST <3 Przepraszam że musieliście tak długo czekać, ale wywiad <3  JEJ Pozdrawiam  

czwartek, 21 maja 2015

Rozdział 9 I can fly !!!

Brutalna pobódka… ech nie ma to jak mieć sadystyczną siostrę. Po jakiś 20 minutach wygramoliłam się z  łóżka i zaczłapałam się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i od razu się ocuciłam. Potem te wszystkie przyziemne sprawy. Wybrałam ciuchy i zeszłam na dół.



- Cześć ciociu. – pomachałam jej na wejściu do kuchni.
- O śpiąca królewna się obudziła ! – uśmiechnęła się.
- Tak, nie wiem jak ale jakoś wstałam.
- Co jesz na śniadanie ? Właśnie szykuje obiad, ale…
- Wystarczy jabłko.
- O nie, nie. Zaraz ci usmażę naleśniki.
- Naprawdę nie trzeba…
- Nie marudź ! Za 10 minut będą.
- Okej idę do pokoju jak będą, zawołaj  mnie.
- Dobrze.
Wyszłam z kuchni podczas, gdy ciocia szykowała ciasto. Korzystając z okazji postanowiłam poszukać MP4. Nigdzie nie mogłam jej znaleźć. Pewnie jest gdzieś  w szafie. Ech nie chce mi się tam zaglądać.
- Natalia naleśniki ! –rozległ się z dołu głos cioci. Zbiegła na dół i porwałam talerz z jedzeniem.
- Idę zjeść go góry muszę czegoś poszukać.
- Dobra, tylko nie zapomnij znieść talerza.
Odstawiłam śniadanie na stoliku i odpaliłam laptopa. Nie sprawdzałam wiadomości od… śmierci mamy. Bolesna prawda powróciła. Jak najszybciej odwiodłam się od tych myśli. Pierwsze co zobaczyłam była wiadomość od Maćka. Był to jedyny chłopak, który odzywał się do mnie w szkole. Tak właściwie to chodziliśmy ze sobą. Obiecał mi że gdy  wyjadę do Anglii będziemy nadal razem. 50 wiadomości od Maćka i wszystkie typu „Kocham cię” „odpisz” tęsknie”. Było w tym coś uroczego. Zabrałam się za śniadanie. Przejrzałam wszystkie wiadomości i odpisałam Maciejowi „ Hej skarbie wybacz, że nie odpisuje ale ciągle się zadomwiamy też tęsknię Kocham cię xx” w chwili gdy miałam to wysłać zadzwonił telefon.
- Hej Nata, tu Majka kojarzysz mnie ? Chodziłyśmy razem do szkoły w Polsce.
- Tak, tak pamiętam. Co jest ?
- Otusz… Pamiętasz Maćka ?
- Tak. Dawno nie gadaliśmy, ale to przez tą przeprowadzkę.
- Nadal jesteście razem ?
- Oczywiście !  - niemal krzyknęłam do słuchawki. – A czemu pytasz ? – byłam pełna podejrzeń.
- O kurwa… - przeklneła. – W takim razie radzę ci z nim szybko zerwać, bo właśnie…- głos jej ugrzązł.
- No wyduś to z siebie.
- … bo właśnie obściskuje się z Amelią. – Zamurowało mnie.
- Masz odwód ? – byłam już cała roztrzęsiona.
- Wysyłam zdjęcie. – Otworzyłam plik i znieruchomiałam. Było tak zdjęcie obściskujących się dwóch osób. Jedną z nich był… MACIEK !!! Przegiął pałę. Obiecał mi nigdy nie zdradzać i utrzymywać kontakt nawet po wyjeździe. A TRAZ CO !?
- Daj mi go do słuchawki. – powiedziałam zimno.
-Ej Maciek !
- Co ?
- Ktoś chcę z tobą rozmawiać.
- Kto ?
- Sam zobacz. – usłyszałam szmer przekazywania telefonu.
- Halo ? – zamarłam
-  Halo !?
- Ty szmato. –wydusiłam
- Natalia to ty !?
- A kto idioto !? Jak mogłeś, obiecałeś mi coś ! A teraz kurwa co ? Ledwo wyjechałam, a ty obściskujesz się, z jakimiś lafiryndami ! Ty męska dziwko ! Ty szmato ! Nie mogłeś mi powiedzieć, że ze mną zrywasz,  tylko musiałeś zdradzać !? Po prostu nie wieże ! Jak mogłeś świnio jedna ! Zwierzyłam ci się  z największych tajemnic ! Wiesz o mnie dosłownie wszystko ! A teraz co ? Pieprzysz się z jakimiś dziwkami !
- Odszczekaj to ! Ona nie jest dziwką, suko z pod hotelu.  Wiesz co ? Twoje wszystkie sekreciki krążą po szkole ! – zatkało mnie, jednak złość była silniejsza niż niemoc.
- Ty  sukinsynie !!!! Ufałam ci ! Zdradziłeś mnie ! Radziłabym ci mnie unikać do końca życia, bo jak tylko cię zobaczę urwę ci jaja i wydrapie oczy, a potem wsadzę  do gardła, żebyś widział jak rozszarpuję cię na strzępy i niszcze twoje życie, jak ty zniszczyłeś moje !!! – darłam się do telefonu       - Nienawidzę cię szmato – powiedziałam kamiennym głosem. Ten skurwiel zniszczył całe moje życie. Nie. Muszę się z tond wynieść. Wzięłam torbę i zeszłam szybkim krokiem na dół. Starałam się mieć obojętną minę. Zeszłam na dół i odłożyłam talerz. Już miałam wychodzić, ale głos cioci mnie zatrzymał.
- Gdzie się z nim umówiłaś ? – wyraźnie była ciekawa.
Uch… ciężka odpowiedz. Przed chwilą moje  życie rozsypało się na kawałki…
- Na starym moście -  uśmiechnęłam się i pomachałam jej na pożegnanie. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Potrzebowałam czasu o przemyślenia i poukładania sobie tego wszystkiego. Usiadłam na barierce mostu. Przejeżdżał pod nim pociąg dudniąc i zagłuszając mój szloch, który sama nie wiem kiedy mi się wyrwał. Siedziałam tak dłuższą chwilę gdy coś zabrzęczało w mojej kieszeni. Na początku to zignorowałam, ale jednak nie dawało mi spokoju to co to może być. Wyciągnęłam telefon z kieszeni. Od razu wyskoczyła mi wiadomość z fb. Od niechcenia, spodziewając się już rezultatów włączyłam powiadomienie. Moim oczom ukazał się filmik wstawiony przez Maćka. Szliśmy razem ulicą, samochód jechał zdecydowanie za szybko, wjechał w kałużę i opryskał mnie całą wodą. Następna scena była w parku. Chciałam usiąść na ławkę, ale się zarwała i cupnęłam na ziemię…                 Było tego mnóstwo. Każda scena prezentująca osobne upokorzenie. Łzy  płynęły mi jeszcze mocniej. Osunęłam się na ziemię i zaczęłam czytać komentarze. „Myślałem, że już większą ofermą być nie można” „Hahaha prywatne życie wybryku natury ostało ujawnione”… Serce miałam na ramieniu. Czułam się zdradzona i opuszczona, jakby nikomu na mnie nie zależało. Wstałam chwiejąc się trochę, podeszłam do barierek, usiadłam zawieszając nogi nad przepaścią. Z dali słyszałam pędzący pociąg. Rozłożyłam ręce i…




Ten rozdział dedykuje jakiejś sile wszech mogącej, która gdzieś w tym świecie (chyba) jest. Dzisiaj wszystko mi przeszkadzało, żeby wstawić ten rozdział. Wybaczcie że taki krótki. Następny rozdział będzie w sobotę, chyba że mnie przekonacie :D Zachęcamy do wypełnienia ankiety. Pozdrowionka H&P <3 





poniedziałek, 18 maja 2015

Rozdział VIII, czyli znikająca Natalia, pierwsze spotkanie i genialni lekarze :)


Obudziłam się o 9:00.
- Czemu wstaję tak wcześnie ?- mruknęłam sama do siebie. Przypomniałam sobie i przerażona klepnęłam się w czoło. 16 ! Spotkanie z Charliem ! A ja jeszcze jestem kompletnie nieogarnięta ! Wyskoczyłam z łóżka i popędziłam na dół. Wpadłam do kuchni i zderzyłam się z ciocią.
- Marianna, co ci się stało ? – zapytała spoglądając na mnie jak na wariatkę.
- O 16 jestem umówiona z Charliem. A już 9 ! Nie zdążę ! – krzyczałam przerażona, rozglądając się za czymś do jedzenia.
- Zrobiłam ci tosty. Jaki Charlie ?
- Taki jeden… Śpiewa z ..
- Uznajmy, że rozumiem. Słuchaj, muszę jechać do sklepu. Weźmiesz Tobiasa do siebie, bo wujek jest w pracy ? – Przerwała mi ciocia.
- Nie ma problemu. Wezmę go do góry, zjem śniadanie i ogarnę pokój. Gdzie on jest ? – spytałam
- Maniania ! – rozległ się radosny okrzyk od progu. Malutki blondynek chwiejnym krokiem wszedł do pomieszczenia, wyciągając ręce w moim kierunku.
- Hej malutki ! – z uśmiechem podniosłam go i przytuliłam do siebie.- To my już idziemy ! -  Po drodze wzięłam śniadanie i trzymając małego wróciłam do pokoju. Włączyłam laptopa, podłączyłam do niego telefon i po chwili pokój wypełniły dźwięki „Stay Strong ‘’ .  Małego usadziłam przed telewizorem i zabrałam się do roboty. Jestem tu dopiero kilka dni, a z szafy wysypują się niepoukładane ubrania. Zaczęłam od tego, potem przeszłam do książek, wyczyściłam laptopa, wieżę i telefon, a na koniec poodkurzałam. Akurat, gdy skończyłam, do pokoju weszła Ewa, by wziąć Tobiego.
- Jaki porządek… - spojrzała na mnie z podziwem.
- Która godzina ? – spytałam rozglądając się za komórką.
- 13:30, a co? – odpowiedziała spokojnie.
- JUŻ ?! Teraz to już na pewno nie zdążę !
- Zdążysz, zdążysz. Chodź zjeść lepiej obiad. A Natalka jeszcze nie wstała ?
- Najwyraźniej… - zeszłam z ciocią na dół i po pół godzinie talerz był czysty.  Po drodze zajrzałam do pokoju siostry. Na szafce przy wejściu stała szklanka wody. Do głowy wpadł mi niecny plan. Chwyciłam szklankę i na palcach podeszłam do łóżka.
- Pietruszka wstawaj ! Za 2 godziny jesteś umówiona z Leo ! – krzyknęłam jej nad uchem.
- Odwal się ! – rzuciła elokwentnie, przekręcając się na drugi bok. Obeszłam łóżko, tak by widzieć jej twarz. A potem, bardzo ostrożnie, chlupnęłam na nią wodą. Poderwała się jak oparzona.
- Co ? Gdzie ? Jak ? – mamrotała rozglądając się po pokoju.
- Spotkanie. Z Leo. Za 2 godziny. W kawiarni. – odrzekłam spokojnie .
- No i ? Obudź mnie za godzinę  – burknęła
- Pomarz sobie  -  rzuciłam przez ramię, wychodząc z jej sypialni.
Ruszyłam w kierunku łazienki. Wzięłam prysznic, umyłam włosy. Po osuszeniu ciała, otuliłam się szlafrokiem i usiadłam na łóżku malując paznokcie. Nim skończyłam, włosy mi już wyschły. Zadowolona wróciłam do łazienki, żeby się ubrać.





Rozczesałam włosy i byłam gotowa. Rzuciłam okiem na telefon. Była 15:40, czyli najwyższy czas wychodzić.
- Ciociu, ja już idę ! – krzyknęłam schodząc na dół.
- A Natalia ?
- Szykuje się jeszcze. Telefon mam, więc jak by co to dzwoń. – rzuciłam ruszając w stronę drzwi.
 - Gdzie będziecie ? – Ewa wyjrzała z kuchni.
- Umówiliśmy się w parku. Mogę już iść ?
- Tak. Baw się dobrze.
- Dzięki. Paa – wyszłam z domu i ruszyłam przed siebie.


****

Po około 15 minutach dotarłam na miejsce. Charlie siedział na zacienionej ławeczce. Ruszyłam w jego kierunku. Gdy mnie zobaczył, wstał z miejsca i uśmiechnął się szeroko.
- Miło cię znowu widzieć – powiedział.
- Ciebie też  - odpowiedziałam. Usiedliśmy i rozmawialiśmy. O wszystkim i o niczym. Nagle przerwał nam dzwonek telefonu Charlsa. Odebrał. Przez chwilę z kimś rozmawiał, po czym zwrócił się do mnie.
- Marianna, czy Natalia wychodziła z tobą ? – zapytał trochę zdenerwowany.
- Chwilę po mnie, a czemu ?
- Leo umówił się z nią na 4. Od pół godziny powinna być z nim, ale jej nie ma.
- Czekaj zadzwonię do cioci. – szybko sięgnęłam po telefon. 
- I co ? – spytał Charlie, kiedy rozłączyłam się.

- Wyszła chwilę po mnie. Ale cioci powiedziała że idzie na stary most. Nic z tego nie rozumiem…


Rozdział miał być trochę dłuższy i trochę później, ale przegenialna Polska służba zdrowia doprowadza mnie do szału, co mojej wenie twórczej na dobre robi. Tak więc z pozdrowieniami dla wszystkich lekarzy - Mary <3

sobota, 16 maja 2015

Rozdział 7 Czyli perspektywa Pietruhy będącej na koncercie



<Natalia>

Oddaliłam się od siostry, szłam prosto nie skręcając w żadną z pobocznych uliczek. Jak zwykle sprawdzałam gdzie są wyjścia awaryjne i jak najkrótszą drogą wybiec z budynku. Taki głupi nawyk, a jednak może uratować życie mi, lub komuś kto będzie przede mną uciekał. Minęła już dobra godzina. Stałam przy oknie i wyglądałam na zewnątrz. Ludzie chodzili w te i z powrotem z jakimś celem. Moje rozmyślenia przerwało pukanie w ramię.  Miałam słuchawki więc nie słyszałam osoby która się zbliżyłam Odruchowo odwróciłam się spodziewając się kogoś kogo nie chcę widzieć. Ku mojemu zdziwieniu stał za  mną Chris.
- Hej ! Nie spodziewałem się, że jesteś Bambinos. – wyraźnie się zdziwił.
- Bo nie jestem. Siostra mnie tu zaciągnęła. Nie jest jeszcze ze mną aż tak źle – uśmiechnęłam  się – A ty co ty robisz ?
- Musiałem zawieść siostrę i to przez nią tutaj tkwię rodzice kazali mi ją mieć na oku.
- Ha widzisz razem zostaliśmy wrobieni przez siostry.  Ale musze przyznać, że nawet fajnie grają.
- Bo ja wiem… nie kręcą mnie te klimaty.
- Jesteś facetem zdziwiłabym się gdybyś był ich fanem i piszczał na każdym koncercie pod sceną.
- Nie jest ze mną aż tak źle – szturchnął mnie w ramie a ja się zaśmiałam. Nagle zadzwonił telefon.
- Ech… siostra dzwoni musze iść jej poszukać.  Musisz kogoś poznać, z obaczymy się później – pomachał mi.
- Pewne ! – krzyknęłam za oddalającym się Chrisem. Ciekawe kogo chce mi przedstawić…  Wróciłam do gapienia się  w okno.
- Tutaj jesteś ! – ktoś szturchnął mnie w ramie. Odwróciłam głowę, a moja mina musiała być bezcenna, bo osoba która stała obok mnie zaczęła się przeraźliwie śmiać.
- Znamy się ? – spojrzałam na niego pytająco przygryzając wargę, żeby się nie zaśmiać. Leo dziwienie na mnie spojrzał.
- Hahaha... ! Żartowałam chciałbyś widzieć swoją minę – tym razem ja zaniosłam się śmiechem.
- Przez chwilę sądziłem, że nie zapamiętałaś, faceta, który ruszył ci na ratunek.
- Tak i uratował mnie przed zdeptaniem przez jego własne fanki.
- Tak , od dzisiaj nazywaj mnie HERO. – wyszczerzył się.
- Hahaha już to widzę. A tak właściwie o tu robisz ?
- Hmh… no nie wiem chyba gram koncert – podrapał się po brodzie. 
- Serio ? Myślałam że grają tu Roca. A już myślałam, że moja siostra ma gust. – Pokręciłam głową, i zaśmialiśmy się – A tak serio co tu robisz ?
- Szukałem cię ?
- Czemuż to ?
- Chciałem sprawdzić jak się trzymasz. Zobaczyłem twoją siostrę, więc stwierdziłem, że ty też gdzieś tu jesteś.
- Nie jest najgorzej. Mieszkamy u cioci. Chcą posłać mnie do szkółki jeździeckiej.
- Z gipsem ?
- Za tydzień mi już go zdejmują. Więc będzie luźniej.
- Jeździłaś konno ?
- Kiedyś, kiedyś bardzo dawno temu.
- Hmh. A ten chłopak co tu był. Czy to twój…
- Nie! Nie ! To tylko kumpel. Poznałam go w szkole. Tylko on się do mnie odważył odezwać.
- Dlaczego, jesteś aż taka straszna ?
- Raczej nie. Mary się spytaj. Ona chyba będzie najbardziej obiektywna.
-  Hej ! Za chwile zacznie się koncert. Idziesz ze mną ?
- Nie, dzięki. Idę zobaczyć w którym miejscu stoi Mary i poczekać, aż się to wszystko skończy.
- Będziesz tego żałowała.
- Zapewne tak.
- Nie dasz się namówić ?
- Nie, muszę jeszcze znaleźć Chrisa, mam do niego sprawę.
- Ech… no dobra niech ci będzie. – wyglądał na smutnego-  Może spotkamy się jutro ?  - Kurde, tu mnie zaskoczył.
- W sumie czemu nie, ale pod warunkiem, że nie będzie biegało za nami stadko fanek, usiłującym mnie zabić.
- Dobra, obiecuje – przyłożył rękę do serca.
- Hahaha dobra to gdzie i o której ?
- Może w kawiarni o 16.
- A jaśniej ?
- Saskia, niedaleko twojego domu. Na pewno ją najdziesz.
- Dobra niech ci będzie.
Pożegnaliśmy się i ruszyłam na poszukiwanie Chrisa, mówił, że będzie  gdzieś obok wyjścia. Nie musiałam długo szukać. Rozmawiał z jakimś  ziomkiem mniej więcej w naszym wieku. Gdy zobaczył, że się zbliżam pomachał do mnie i dał znak żebym się pospieszyła.
- O Natalia miałem iść się właśnie szukać.
- Wyprzedziłam cię.  – uniosłam brew.
-To jest mój kumpel Alex, opowiadałem ci o nim.
- Tak, tak – wyciągnęłam ku niemu rękę – Natalia
- Alex – odwzajemnił gest. Dziwnie na mnie patrzył potem, posłał dziwne spojrzenie Chrisowi.
- Yyyy… o co wam chodzi ?
- Nie, nic po prostu… ach, nieważne.
- Jesteś chyba jedyną dziewczyną tutaj, która nie ugania się za tymi chłopakami i nie zna żadnego. – zaczął Alex.
- Błąd. Znam obydwóch. I prawda, nie jestem Bambinos.
- Czyli jesteś normalna i nie piszczysz gdy ich słuchasz ? – upewniał się Alex
- Nie słucham ich, a tak na przyszłość nie umiem piszczeć.
- Serio ? – spytali z niedowierzaniem.
- Tak, jestem bardziej męska od was dwóch, bo załorzę się, że wy umiecie.
- Oczywiście – i w tym momencie zaczęli piszczeć i zawodzić. Wpadłam w niepochamowany śmiech. Gadaliśmy do końca koncertu. Okazało się, że Alex chodzi do tej samej szkoły, tylko na przydział wojskowy. Było ciekawie. Gdy skończył się koncert poszłam czekać na siostrę. Wszyscy wyszli a jej jeszcze nie było. Pewnie gada z chłopakami. Zadzwoniłam po ciocię, żeby już przyjeżdżała. Po chwili rozdzwonił mi się telefon. To była Marianna
- Gdzie jesteś ?
- Przed wejściem. Zadzwoniłam, już po ciocię.
- Ok. Ja i Julia już idziemy w twoim kierunku.
Dziewczyny pojawiły się po chwili. Grzebałam w komórce, więc nie zauważyłam ich od razu.  Mary odciągnęła mnie na bok.
- Mam nowinę. Jutro spotykam się o 16 z Charlim.
- Ja też z Leo. – przypadek ? Nie sądzę. Pewne się założyli że się z nami umówią. Ech... Marianna coś jeszcze do mnie mówiła, ale nie słuchałam.

- Dziewczyny, wasza ciocia już jest – krzyknęła Julia. Ruszyłyśmy w stronę samochodu. Byłam nie przytomna w samochodzie. Nie wiedziałam co do mnie mówią. Od raz gdy wysiadłam z samochodu ruszyłam w stronę domu, a tak właściwie łóżka. Na niczym innym mi nie zależało, tylko na pójściu spać. 






czwartek, 14 maja 2015

Rozdział 6 Częściowo spełnione marzenie :)

Dojeżdżaliśmy do miejsca koncertu. Tylko ktoś o moim rozumku a`la Kubuś Puchatek może słuchać piosenek, które za niedługo usłyszy na żywo. Rozdzwoniła się moja komórka. Dzwoniła Olivia. Wczoraj wieczorem zdążyłam powiadomić ją o naszym wyjeździe i dowiedziałam się, że spotkamy się na miejscu.
- Hej Livie ! – przywitałam się.
- Hej Mary ! Jedziesz na koncert, tak ?
- Jasne, już dojeżdżamy.
- Super ! Julie też będzie namówiłam ją, więc się poznacie.
- Mega ! Zdzwonimy się na miejscu, ok.?
- Ok.! Do zobaczenia!
- Paa – rozłączyłam się.
- Co jest  ? – siostra spojrzała na mnie znudzonym wzrokiem. Wyjaśniłam jej o co chodzi, a ona nie skomentowawszy tego w żaden sposób, wróciła do wyglądania przez okno.

****

- Mary tutaj ! – ktoś na mnie krzyknął. Obejrzałam się i zobaczyłam Olivię. Obok niej stała uśmiechnięta blondynka z obowiązkową białą wstążeczką na nadgarstku.
- To jest Julie. – Livie przedstawiła mi koleżankę. – A gdzie twoja siostra  ?
- Zobaczyła kogoś znajomego i mamy zobaczyć się po koncercie.
- To idziemy? Wiem, że wy już widziałyście chłopców ale ja jeszcze nie.  – wtrąciła Julie. Zgodziłyśmy się i ruszyłyśmy w stronę chłopaków, których zaskakująco dobrze było widać. Z przeciwnej strony zbliżały się do nich nasze ukochane koleżanki z klasy. Oni jednak szepcząc coś do siebie ruszyli w naszym kierunku.
- Hej! – Leo wyciągnął rękę w moim kierunku – Gdzie zgubiłaś siostrę  ?
-  Zgubić na pewno zgubiłam, ale gdzie… ? – udałam, że się zastanawiam.
-  W takim razie pójdę jej poszukać. – I ku mojemu zdziwieniu pomachał nam i oddalił się. Julie i Olivia zadowoliły się zdjęciami z Charlim.
- A teraz na chwilę porwę wam koleżankę. – uśmiechnął się i nim zdążyłam się zorientować straciłam je obydwie z oczu. Bynajmniej nie narzekałam, bo teraz widziałam twarz blondyna.
- Jak u was ? – zapytał przyglądając mi się z troską.
- Dajemy radę. – odpowiedziałam rozumiejąc że chodzi o mamę. – Teraz mieszkamy u cioci. Na stałe.
- Poznałyście już kogoś ?
- Wczoraj byłyśmy na dniach otwartych. Olivia, Julie i Percy na razie się do mnie normalnie odnoszą. Reszta mnie wykluczyła, tylko dlatego że jestem Bambino. Nie rozumiem tego –Pożaliłam się Charliemu.
- Ja też nie. – westchnął ciężko.  – Ale niektórzy już tacy są. I rozumiem, że już wiesz o tym ,że mieszkamy teraz w jednym miejscu.
- Tak powiadomiono mnie – odpowiedziałam z uśmiechem.
- Charlie, gdzie ty się podziewasz musimy iść ! – rozległ się głos Leondre.
- Tutaj jestem – blondyn pomachał w jego kierunku.
- Zaraz zaczynamy.
- To zaraz przyjdę.
- Leo, widziałeś Natkę ? – wtrąciłam się.
- Tak, rozmawiała z jakimś chłopakiem – Wydawało mi się, czy on posmutniał ?
Charlie najwyraźniej też to zauważył.
- Idź już – zwrócił się do Leo. – Za 10 minut cię dogonię.
Brunet ruszył w kierunku sceny, a Charlie nachylił się nade mną.
- Widzimy się jutro w parku ? Tak o 4 po południu ?
- Jasne ! – odpowiedziałam, czując że się rumienię.
- Czyli do jutra . – nachylił się i poczułam najpierw jego oddech, a potem wargi na swoim policzku.
- Do jutra – szepnęłam, zapewne rumieniąc się jeszcze bardziej. Charls odszedł śladami Leo z szerokim uśmiechem.
A ja stałam tam, gdzie mnie zostawił, nie mogąc, ani nie chcąc się ruszyć.
- No w końcu cię znalazłyśmy – Olivia chwyciła mnie nagle za ramię.
- Wszystko w porządku ? Blada jesteś – Julie przyjrzała mi się badawczo.
- Tak. Nie. Nie wiem – odpowiedziałam nie skupiając się na pytaniu.
Dziewczyny wywróciły oczami i pociągnęły mnie w kierunku sceny.


****
Koncert dobiegł końca. Olivia urwała się trochę wcześniej, a Julie miała wracać z nami. Wyciągnęłam telefon i wykręciłam nr siostry.
- Gdzie jesteś ? – zapytałam gdy odebrała.
- Przed wejściem.  Zadzwoniłam już po ciocię.
- Ok. Ja i Julie już idziemy w twoim kierunku.
Po 5 minutach zobaczyłyśmy Natkę, jak zawsze ze spuszczoną głową i wzrokiem wlepionym w ekran. Ciekawe jaką ona ma baterię, bo chyba jeszcze nigdy nie widziałam, żeby ładowała komórkę. Dobrnęłyśmy do niej i stuknęłam ją w ramię. Podniosła głowę.
- O, dobrze, że jesteście. Julie poczekasz chwilę ? Muszę chwilę pogadać z siostrą. – Nati spojrzała na mnie uważnie. Blondynka skinęła głową, a my odeszłyśmy kilka kroków.
- Mam dobrą wiadomość. Jutro mam spotkać się z Leo w kawiarni. Tak około 16.
- A ja o tej samej porze z Charlim. – uśmiechnęłam się. – Zobaczysz, wszystko się jeszcze ułoży.
- Mam nadzieję.
- Dziewczyny ! Wasza ciocia już tu jest ! – krzyknęła na nas Julie. Razem z Natką ruszyłyśmy w stronę samochodu. Julie zajęła przednie siedzenie, a my dwie tylne. Nie pamiętam, jak ruszyłyśmy. Najwyraźniej usnęłam.


Kochani ! Mamy już VI rozdział :) Następny powinien pojawić się w sobotę wieczorem, lub w niedzielę do południa. Koniecznie dawajcie znać, jak Wam się podoba. Aha, bym zapomniała ! Rozdział ten powstał w przyśpieszonym tempie, dzięki Juli K. , której bardzo dziękujemy. 
///// Mary <3



poniedziałek, 11 maja 2015

Rozdział 5 Zaczyna się akcja...

<Natalia>
Następnego dnia miałyśmy dni otwarte w szkole. Taaa… może mnie ktoś schować ? Stwierdziłam, że w końcu kiedyś mnie znajdą, więc nie mogę uciec.  Leżałam na łóżku dobre dwie godziny. Ciocia sądziła, że śpię, a ja no cóż… słuchawki na uszach i cóż więcej mówić. Około godziny 12:45 postanowiłam wstać. Byłam głodna i zapewne gdyby nie to nie ruszyłabym się do momentu  w którym ktoś przyszedł by mnie brutalnie wyrzucić z łóżka. Na dole była już ciocia i Marianna uszykowane na baczność. Usiadłam do stołu, a zaraz za mną przyszedł wuja z Tobim. Fuu… okropne zdrobnienie.
- Witam wszystkich – pomachał do nas wuja z entuzjazmem gdy dochodził do stołu. Uśmiechnęłam się niewyraźnie.
- Cześć wujek ! – Marianna wstała żeby go przytulić.
- Ktoś tu wstał lewą nogą ? – skierował to w moją stronę.
- Możliwe… - mruknęłam
- Ej co jest ? – ech… ten mój dociekliwe wuja.
- Jestem zmęczona.
- Jest  1 a ty jesteś zmęczona ?
- Tak, i nie mam ochoty iść na dni otwarte.
- Aha, to by wiele wyjaśniało.
Ciocia przyniosła ciepłe naleśniki. Hmh… ujdzie.  Wzięłam jeden i powoli go przeżuwałam, licząc na to że się spóźnię. Niestety nie wyszło.
- Dobra dziewczyny za pół godziny widzimy się tutaj przygotowane do wyjazdu. Mam dzisiaj napięty grafik, więc szybko !  - ciocia uśmiechnęła się.
- Ja też muszę jechać ? – spytałam z udawanym zmęczeniem.
- Tak musisz. – dyskusja się skończyła. Poszłam na górę do pokoju się przebrać. Otworzyłam moją przezajebistą  szafę i wybrałam komplet.  Będzie się idealnie komponował z gipsem.




Zeszłam na dół.  Mary i ciocia czekały zniecierpliwione.
- Jestem możemy jechać . – oznajmiłam. Ciocia posłała mi mordercze spojrzenie.
Najpierw wysadziłyśmy Mariannę pod szkołą. Życzyłam jej powodzenia.
<<Marianna>>
Dni otwarte. Też sobie wymyślili… No, ale co tam, poszłyśmy obydwie. Ciocia wysadziła mnie przed sporym, jasno żółtym budynkiem. Natka została w samochodzie. Jej szkoła mieściła się trochę dalej. Ruszyłam w stronę ciężkich drzwi. Naparłam na nie z całej siły…. I nic. Taa.. standard. Spróbowałam jeszcze raz.
- Pomóc ? -  usłyszałam za sobą. Odwróciłam się i zobaczyłam dosyć wysokiego chłopaka, z potarganymi, jasnorudymi włosami i ślicznym uśmiechem.
- Byłoby miło – odpowiedziałam. Pchnął ciężkie skrzydło i weszliśmy do przestronnego holu. Chłopak wyciągnął do mnie dłoń.
- Percy  Smith. – Uścisnęłam jego rękę.
- Marianna Polaszek – odpowiedziałam z uśmiechem.
- Jesteś stąd ? – spytał zakłopotany.
- Nie, dopiero co przyleciałam z Polski. Możesz mi mówić Mary.
- Znacznie łatwiej, dzięki.
- Jesteś tu pierwszy raz ?- zainteresowałam się.
- Nie od września idę na drugi rok, a ty ?
- Ja zaczynam, ale od 2 klasy. 1 zaliczyłam w Polsce. – wyjaśniłam. Percy uśmiechnął się.
- Może trafimy razem do klasy ! Na czym grasz ?
- Pianino i gitara.
- Tak samo !  Zdziwię się, jak nie trafimy razem do klasy. Chodź spróbujemy się ogarnąć – dodał i nim zdążyłam zaprotestować wziął mnie za rękę i pociągnął w głąb korytarza. Stanęliśmy przed wielką tablicą ogłoszeń. Percy zaczął studiować kartki z podziałami klasowymi.
- Tak! Zobacz jesteśmy w 2c. – roześmiał się. Spojrzałam na miejsce które pokazywał i stwierdziłam że ma rację. Zauważyłam także coś innego.
- Widzisz ?! Zaraz mamy spotkanie klasowe ! – krzyknęłam przerażona. Chłopak rzucił okiem na nr Sali i ruszyliśmy korytarzem. Spotkanie minęło nam szybko. Klasa składała się łącznie z nami z 18 osób. Po rozdaniu niezbędnych papierzysk wyszliśmy z Sali i ruszyliśmy do domu. Większość dziewczyn patrzyła na mnie podejrzliwie i z dystansem. Tylko jedna okazała się na tyle porządna, że kiedy czekałam pod szkołą na ciocię, podeszłą do mnie.
- Hej, jestem Olivia, a ty ? – uśmiechnęła się miło.
- Mary. A co z resztą dziewczyn ? – spytałam trochę smutna.
- Oh, chodzi im o To. – wskazała na moją rękę, a ja zorientowałam się, że mamy coś wspólnego. Obydwie miałyśmy na lewych nadgarstkach białe wstążki z czarnym napisem „Bambinos 143”
- Ale co to ma do rzeczy ? – cały czas nie rozumiałam.
- Zapomniałam, że ty jesteś nowa.. Widzisz chłopcy tutaj mieszkają.  – wyjaśniła Olivia. Rzuciła to takim tonem !” Chłopcy tu mieszkają i bardzo lubię pomidorową, a ty ? „
Jezu… to pierwsza dobra wiadomość od 2 tygodni. Teraz dla równowagi powinnam rozwalić sobie łeb.

<Natalia>
 Szkółka jeździecka. Wysiadłam z samochodu i z niechęcią ruszyłam do biura, żeby się zameldować.
- Dzień dobry przyszłam się zameldować.
- Jak się nazywasz ?
- Natalia Polaszek.
- Już sprawdzam… a tak jesteś. Proszę oto mapka ośrodka. Pozwiedzaj, a następnie idź na lekcje.  – podała mi dwie kartki –Miłego dnia.
- Dziękuję – wymusiłam uśmiech. Dobra co jest najbliżej mnie ? Stajnia, potem karuzela, siodłarnia, wybieg i parkur. Muszę przyznać , że wszystko wyglądało na zadbane. Na ogarnięciu wszystkiego zeszły mi dwie godziny. Zostało mi jeszcze 3o minut na parkur. Ech… złe wspomnienia.  Ktoś  na  nim ćwiczył. Skupiłam się bardziej na koniu, niż na osobie, która na nim jeździ.  Był to piękny siwy wałach. No i całkiem nieźle skakał. Podeszłam bliżej.  Chłopak,  który jeździł na koniu zauważył mnie i podjechał galopem.
- Cześć, ty jesteś nowa ? – spytał podjeżdżając do mnie.
- Owszem. – spojrzałam na chłopaka.
- Chris, miło mi.
- Natalia.
- Jeździsz konno.
- Tak… kiedyś jeździłam – przeciągnęłam odpowiedz. – Przestałam, a teraz ciocia znów chce mnie w to wpakować. – przewróciłam oczami.
- Hej, to nie jest wcale takie złe.
- Powiedzmy.
- Długo jeździłaś ?
-  Siedem lat.
- To sporo.
- Troszkę się tego nazbierało.
- Chcesz wsiąść ?
- Stary mam gips na ręce, nie utrzymam wodzy.
- To wsiądź razem ze mną.
- Żartujesz mam nadzieję ?
- Nie.
- Nie raczej podziękuję.
- Dlaczego poczujesz jaka to zabawa. – uśmiechnął się i chyba to mnie przekonało.
 - Ech…  no dobra co mi szkodzi. – Podeszłam do konia i położyłam mu rękę na chrapach. Chris podał mi rękę.
- Na trzy. Raz… dwa… trzy ! – podciągnął mnie i jakoś wdrapałam się na siodło.
- I jak ? – spytał wyraźnie zadowolony.
- Trochę dziwnie, ale ujdzie. – Chłopak przyłożył mu łydki i ruszył stępem. Poczułam rytm kołysania konia. Wspomnienia wróciły. Te dobre i te uch… złe.
- Jak ma na imię  ten koń ? – spytałam
- Corde.
- Długo na nim jeździsz ?
- Nie, to koń sportowy. Tylko parę osób w ciągu całego roku szkolnego dostaje go do jazdy. Nigdy nie miał właściciela.
- Ciekawy koń.
- Owszem.
Jeździliśmy jeszcze chwilę. Dużo rozmawialiśmy i się śmialiśmy. Gdy Chris w końcu pozwolił mi zsiąść z konia nogi mnie bolały od siodła.
- To jak idziemy na lekcje ? – spytał
- A koń ? – wskazałam wierzchowca.
- Są osoby, które się tym zajmują. Na którym jesteś roku ?
-  Z tego co wiem wskakuję od razu na drugi.
- Świetnie się składa, że ja też. Może pójdziemy razem ?
- Hmh… biorąc pod uwagę, to że nikogo tu nie znam… Okej.
Poszliśmy w stronę szkoły. Były tam zajęcia sportowe, wiedza teortytczna oraz te podstawowe, które są w każdej szkole. Lekcje trwały długo… za długo.  Gdy wychodziłam ze stajni zaczęło padać. Nagle zadzwonił mój telefon.
- Jestem u ciebie pod szkołą pospiesz się. – ciocia jak zwykle punkualna.
- Już idę.
Ruszyłam w stronę samochodu. W nim siedziała już Marianna wyraźnie podekscytowana.
- Jestem.
- Aaaaa….. !!!! – pisnęła moja siostra.
- Co ci znowu ?
- Mam dla was wda bilety na koncert BAM jutro.-  oznajmiła ciocia, a Mary znowu pisnęła.
- Rozumiem, że też mam iść ?
- Musisz !!! – krzyknęła Mary.
- No dobra. – uściskała mnie.

 Pojechałyśmy do domu. Koncert rozpoczynał się o 11:00, a my musiałyśmy być tam o 9:00, żeby Marianna zdążyła ich zobaczyć. To był stanowczo za ciężki dzień. Gdy ogarnęłam sprawy przyziemne z radością w końcu zasnęłam.

niedziela, 10 maja 2015

Rozdział 4 Czyli początek życia...

Z specjalnymi pozdrowieniami dla mojego zajebistego kota, który chodzi tam gdzie nie trzeba :3 



{Natalia}
Moja mama nie żyje, moja mama nie żyje, moja mama nie żyje…  I się stało. Wiele razy chciałam, żeby zniknęła z mojego życia, ale nie w taki sposób. Mam 14 lat i nie mam matki. Teraz się zacznie, kondolencje, wyrazy współczucia, od osób, których wcześniej nie znaliśmy.  Moje życie… Nasze życie ulegnie zmianie, nie lubię zmian. To będzie koszmar. 
Dolecieliśmy już do Anglii. Z racji tego, że ciocia jest obrzydliwie bogata mieszka na obrzeżach miasta wielkim domu. Taa… i co mi po tym skoro i tak będę siedziała w pokoju i chodziła tylko do kuchni i  łazienki ? A może  nawet  nie będę musiał wychodzić z pokoju do łazienki… to byłoby całkiem niezłe rozwiązanie.  Nie zdejmowałam słuchawek z uszu. Szłam przez cały czas kierując się plecami Mary.  Na lotnisku czekał na nas ten sąsiad, który załatwił wszystko, a bagaże zaniósł do samochodu. Hmh… może go polubię. Rozmawiał przez chwile z ciocią, a potem odprowadził nas do samochodu.  Marianna z ciocią prowadziły rozmowę o naszym nowym domu i szkole… ech nie lubię tego tematu.  Droga mi się dłużyła. Sądząc po play liście jechaliśmy jakieś półtorej godziny, nim stanęliśmy przed bramą wjazdową. Robiła nie małe wrażenie. Wjechaliśmy do środka i stanęliśmy przed domem. Jakoś niespecjalnie uśmiechało mi się mieszkanie w takim domu. Założyłam okulary przeciwsłoneczne, mimo tego, że słońca nie było widać. Wzięłam swój plecak i pomaszerowałam za ciocią. Jak zwykle moja siostra prowadziła z nią ożywioną rozmowę. Nie słyszałam o czym rozmawiają bo nie zdejmowałam słuchawek. Weszłyśmy do domu i zdjęłam słuchawki.
- Witajcie w nowym domu – ruchem ręki ciocia pokazała nam salon.
- Łał… ładnie tu – Marianna poszła o krok dalej.
- Yyy… Ciociu gdzie są nasze pokoje ? – spytałam
- A tak. Już wam pokazuje.  – Weszłyśmy po schodach. Za nimi rozciągał się korytarz odbijający w prawo i lewo.
- Marianna twój pokój jest tutaj. – Ciocia otworzyła drzwi, a Marianna wpadła do pokoju pełna zachwytu. Był cały różowy z białymi meblami.  Miała biurko do pracy i zestaw kareoke.
- To my cię zostawimy – odwróciłyśmy się w drugą stronę i poszłyśmy kawałek korytarzem. 
- To twój pokój. Nie wiedziałam jak go urządzić więc to jeśli chcesz coś zmienić nie krępuj się mów. – otworzyła drzwi, a ja powoli weszłam do pokoju. Po prawej stronie stało duże łóżko, ściany były pomalowane na czerwono-szaro. Prosto od wejścia były drzwi balkonowe, a po lewej stronie stały regały z książkami, telewizor i komputer. Meble były z ciemnego drewna. Drzwi do łazięki były obok biurka. Nieźle.
- I jak ?
- Jest cudowny ciociu dziękuję – wymusiłam uśmiech.
- Zostawię cię samą. A tak i tu masz pilot zapomniałam go dać Mariannie. Tym guzikiem otwierasz garderobę, tym gasisz światła, a tym zsuwasz rolety uważaj to na razie prototyp. Mam nadzieję że się połapiesz – uśmiechnęła się i wyszła. Nacisnęłam guzik otwierający garderobę. Półka z książkami się przesunęła i zobaczyłam otwór prowadzący do mojej szafy. Była niczego sobie. Zobaczyłam wszystkie moje ubrania poskładane w szafkach. Przeszłam kawałek dalej i mnie zamurowało. Ciocia też zadbała o nasze ubrania. Zobaczyłam cały stos sukienek, torebek i butów.  O Matko. Poczułam nagłą chęć przebrania się.  Wybrałam komplet i poszłam  do łazienki.



Postanowiłam pozwiedzać okolicę. Zeszłam szybko na dół.
- Gdzie idziesz ? – spytała ciocia
- Właśnie cię szukałam. Idę pozwiedzać trochę okolicę i się zorientować gdzie co jest.
- Dobrze, ale najpierw musimy porozmawiać.
- Okej, o co chodzi ? – Mary zeszła po chwili i się zaczęło.
- Dobra dziewczyny. Jak wiecie musicie podjąć jakąś edukacje. Marianna stwierdziła, że idzie do szkoły muzycznej, a ty Natalia ?
-Ech…
- Musisz coś wybrać.
- Ciociu a może wyślemy ją tam gdzie rozmawiałyśmy ?
- To znaczy ? – rzuciłam siostrze spojrzenie typu „zamorduje się”.
- Chodzi nam o szkołę jeździecką połączoną z obozem treningowym.
- Chcecie mnie wysłać do wojska !? Ja się wypisuje. – wstałam od stołu
- Ale poczekaj chwilę jeździłaś taki szmat czasu a teraz nie chcesz tego wykorzystać ? – zaczęła Mary
- Pamiętasz dlaczego przestałam jeździć ? – Mary pokiwała głową  - no więc właśnie i nie mam zamiaru tego znowu przeżywać.
- Chociaż na tydzień. Spróbuj ! – zachęcała mnie ciocia.
- Ech… no dobra na tydzień i ani dnia więcej !
- Dobrze – uśmiechnęła się
- A teraz mogę iść ?
- Tak, tylko uważaj.
- Dobra, dobra…
Wyszłam z domu w przygnębionym humorze.  Zanim wyszłam za bramę minęło jakieś 15 minut. Okolica była fajna otoczona domami w dość spokojnym regionie. Przeszłam z dwa kilometry gdy się już ściemniało. Postanowiłam wrócić do domu nie chce sobie narobić kłopotów już pierwszego dnia.  Minęła 21 gdy wchodziłam do domu.  Ciocia krzątała się po kuchni.

- Jestem ! – krzyknęłam i weszłam do góry. Ten spacer dobrze mi zrobił przebrałam się wykąpałam i nawet nie wiem kiedy zasnęłam.