środa, 23 grudnia 2015

Rozdział 39 The End

<<Charlie>>
Mary nagle zgięła się, z cichym jękiem. Przerażony, chwyciłem ją za rękę.
- Coś nie tak ? – spytałem cicho.
- Nie – szepnęła – to tylko chwilowy skurcz. Już dobrze – zmusiła się do uśmiechu, widząc moje spojrzenie.
- Mary.. Może zawołam jednak lekarza…
- Jasne, bo moje zdanie już się nie liczy – parsknęła obrażona, odwracając się do mnie tyłem.
- Jesteśmy parą od kilku dni.. Jak ja z tobą wytrzymam całe życie ? – westchnąłem teatralnie. Marianna zerknęła w moim kierunku, z delikatnym uśmiechem. Nasze twarze same zaczęły się do siebie przybliżać. Nasze usta same się ze sobą zetknęły…
Nagle trzasnęły drzwi. Odsunęliśmy się od siebie, jak oparzeni. W drzwiach stała blondynka w stroju pielęgniarki. Gdy mnie zobaczyła pisnęła głośno.
- Nie wierzę ! Charlie Lenhan ! – wrzasnęła, rzucając mi się na szyję. Przytuliłem ją, rozumiejąc, że jest Bambino, ale ponad jej ramieniem zobaczyłem wściekłą twarz mojej dziewczyny. Przecież rano, była neutralna gdy podbiegły do mnie inne fanki. O co jej mogło chodzić ?
- Mogę zdjęcie ? – spojrzała na mnie błękitnym oczami.
- Jasne – uśmiechnąłem się, biorąc jej telefon. Podczas robienia zdjęcia, jak dużo innych dziewczyn, pocałowała mnie w policzek. I nagle poczułem się dziwnie spięty. Może dlatego, że obok ciągle leżała moja dziewczyna…?
- Ale ja tu przecież w innej sprawie – teatralnym gestem klepnęła się w czoło – Jak się czujesz ? – spytała Mary. Dziewczyna obrzuciła ją jadowitym spojrzeniem i mrucząc pod jej adresem niezbyt miłe słowa po polsku, znów odwróciła się tyłem.
- To ja już chyba pójdę.. Papa – dziewczyna wybiegła z pokoju.
- Mary.. coś nie tak ?
- Nie… przepraszam… Ale ona mnie mega denerwuje… Wiem, że jest właściwie moją siostrą, no ale…
- Mnie martwi to, że widziała nas razem i wśród fanek będzie pełno plotek… A chciałem to ogłosić oficjalnie.
- To może… Ogłośmy to teraz ? – zaproponowała nieśmiało Mary.
- Jesteś pewna ?
- Czy zginę przez chorobę, czy rozdepczą mnie twoje fanki, to chyba bez różnicy…
- Nie możesz tak mówić – szepnąłem, znów ją przytulając – Ale jeśli chcesz to możemy to ogłosić…
- Chcę. Lepiej teraz, bo potem może już nie być okazji… - ignorując końcówkę jej wypowiedzi wziąłem telefon. Znalazłem nasze wspólne zdjęcie i wstawiłem je na Instagrama, dodając wyjaśnienie, kim Mary jest, a potem wyciszyłem powiadomienia, nie chcąc na razie tego wszystkiego czytać.
- Myślisz że mnie zaakceptują ? – spytała.
- Jeśli nie, to mają problem – odrzekłem, całując ją w policzek.


<<Natalia>>

Wyszłam ze szpitala z wielką ulgą. Słońce zachodziło już sprawiając, że nad miastem unosiła się piękna różowa poświata. Leo stanął za mną i przybliżył głowę do mojej szyi, tak że czułam jego oddech.
- Tego jest za dużo… - wydukałam.
- Wiem, skarbie wiem… - wtulił nos w moje włosy.
- Nie. Leo przepraszam, ale muszę to wszystko przemyśleć. Spotkamy się potem? – popatrzyłam na niego błagalnym wzrokiem.
-Spokojnie mała. Pamiętaj wyjdzie z tego. – chwycił mnie lekko za podbródek i pocałował. – Spotkamy się później.
Uśmiechnęłam się nie wyraźnie  i ruszyłam ulicą w stronę mostu.                                                                                                                  Musiałam coś zmienić. Wszystkie problemy z najbliższego czasu skumulowały się w jedno i mają ochotę wybuchnąć. Jednak zbyt dobrze mam wytrenowaną kamienną twarz, żeby dać im upust. Uczucia to słabość, a ja o tym zapomniałam. To wszystko przez Leo, Mary, ciocię... Wszystkich którzy mnie otaczają. Twarz pokerowego gracza stała się teraz wystawą na której można wszystko odczytać.                                                                                                                  Skręciłam w drogę na sieć sklepów. Połączenie wszystkiego w jednym: ubrania na każdą okazję, fryzjer, kosmetyczka, tatuażysta, pircerka... Prawie wszystko się przyda.  Otworzyłam drzwi zakładu fryzjerskiego, w którym czekali trzy klientki. Salon wydawał się ekskluzywny, złote wykończenia frontów i białe ściany dawały lekko królewskiego efektu. W między czasie postanowiłam napisać do cioci, w końcu jest moim prawnym opiekunem...
Muszę coś z sobą zrobić będę późno.
Gdy wysłałam SMS jedna z fryzjerek zaprosiła mnie na fotel.
- Co pani by sobie życzyła? - spytała uprzejmie.
Pokazałam kobiecie zdjęcie w telefonie, a ona po godzinie zrobiła to co chciałam. Dosłownie za drzwiami była makijażystka. Wszystko za jednym razem. Potem poszłam do pircera, kilka kolczyków nie zaszkodzi.





Tatuaże na razie odpadają. To będzie na jakieś gorsze okazje, a teraz to co tygryski lubią najbardziej - zakupy.
Chodziłam od sklepu do sklepu, tak że po 4 godzinach byłam wkurwiona, zmieniona i gotowa na coś szalonego. Przecież nie sądziliście że to wszystko robię na darmo?
Wrzuciłam wszystko w taksówkę i podałam adres. Okazało się że jestem na drugim końcu miasta. Szczerze, nie mam pojęcia jak tu się znalazłam. Ale cóż...
Gdy otworzyłam drzwi dom był pusty. Zapewne wszyscy siedzą u Mary, lepiej dla mnie. Rzuciłam wszystkie torby do pokoju i poszłam do łazienki, żeby odkleić plastry z kolczyków. Będę musiała się w końcu pokazać całej reszcie...  Jedyny plus jest taki, że nie muszę chodzić do tej przeklętej szkółki jeździeckiej, chociaż ciężko mówić o plusach, w takiej sytuacji. Wybrałam ciuchy i poszłam się przebrać, jest za młodo na jakąś imprezę, więc zaryzykuję i pójdę do Mary.



Weszłam do szpitala niepewna reakcji cioci, a co gorsza Leo... Boję się, martwię... Natalia! Zero uczuć. Pamiętaj. Będziesz musiała z nim zerwać...  Mój wewnętrzy głos chyba miał racje...
Doszłam do sali w której leżała Mary. Na krześle siedział Charlie. Wzięłam głęboki wdech i spojrzałam na chłopaka.
-Natalia? - wydukał zdziwiony otwierając buzię.
-Tsa... wiesz gdzie jest Leo ? Muszę z nim porozmawiać.
- Z tego co wiem to w domu. - powiedział nadal zdziwiony
- U Mary ktoś jest? - spytałam niepewnie
-Twoja ciocia. Chyba zasnęła, jak chcesz mogę sprawdzić.
- Kiedyś muszę im  się pokazać, idź do domu też odpocznij. Ja pójdę sprawdzić jak się mają.
- Nie chcę jej zostawiać...
- Charlie zrozum wykańczając swój organizm nie pomożesz jej, a teraz musisz być silny za was obojga. Idź do domu, wyśpij się i przekaż Leo, że widzimy się u mnie o 9, okej?
- Ech... No dobra, ale przekaż jej że...
- Przekażesz jej jutro idź już.
- Na razie - powiedział chłopak i niechętnie wyszedł ze szpitala.
Musze stawić czoło temu, w końcu kiedyś mnie zobaczą. Weszłam powoli do sali. Ciocia spała na fotelu, a Mary wpatrywała się w nie określoną przestrzeń.
-Hej - powiedziałam niewyraźnie.
-He... - spojrzała na mnie ze zdziwieniem  -Coś ty zrobiła? - prawie krzyknęła.
Uciszyłam ją palcem
- Szczerze? Twoja choroba zniszczyła mi plany, między innymi przez ciebie tak się zmieniłam. Czeka mnie poważna rozmowa z Leo i chciałam wyjechać do Korei na jakiś czas. Ale rodziny się nie opuszcza w potrzebie, więc niech zbadają nam grupę krwi i dostaniesz ode mnie ten szpik. Charlie kazał przekazać, że cię kocha. Możesz powiedzieć cioci o tym co ze sobą zrobiłam. A teraz wybacz, ale czeka mnie długa rozmowa. - odwróciłam się na pięcie i już chciałam wychodzić, gdy prze de mną stanął zarumieniony i zdyszany Leo. Wypchnęłam go na korytarz i zatrzasnęłam drzwi.
- Natalia... - powiedział zmieszany - Łał -wydukał
- Słuchaj Leo, musimy porozmawiać.
- To może wyjdziemy gdzieś do restouracji?
- Nie, to będzie szybka rozmowa, obiecuję. - uśmiechnęłam się blado.
- A więc o co chodzi?
- Jeśli wszystko dobrze pójdzie, to jutro rano oddam Mary szpik. Wieczorem mam samolot do Korei, muszę się z tond wyrwać. Zmieniłam się, zmieniłam i to bardzo, zaczęłam dawać upust emocją, zaczęłam je wyrażać. To nie jestem ja. Kiedyś byłam inna, muszę się pilnować Leo, a przy tobie nie umiem. Zrywam z tobą. Mam nadzieję, że znajdziesz sobie kogoś lepszego. Trzymam za ciebie kciuki. - powstrzymywałam łzy, które chciały wypłynąć na powierzchnię. Leo stał wmurowany i gapił się w ścianę. Nie mógł wydobyć z siebie głosu. W końcu odwróciłam się i wyszłam z tego cholernego szpitala. To Koniec...





I tym optymistycznym akcentem kończymy <3

Tak że drogie dzieci, z okazji świąt Bożego Narodzenia bla, bla, bla, bla, bla, bla...
Życzenia dopowiedzcie sobie sami, pewnie już tysiące ich słyszeliście.
Szczerze nie lubię świąt. Jestem ateistką. A Bóg nie urodził się w Grudniu. Patologia...
Ale żeby nie niszczyć Wam tych świąt mówię że to nie koniec bloga, a w następnym rozdziale będzie niespodzianka.

Pietruha


PS Pozdro dla Czen żeby rozdział był fajniejszy
PS2 Pozdro dla Helgi -10 do swagu
PS3 Pozdro dla Kacperka, który jest nie świadomy tego z kim się zadaje <3

sobota, 19 grudnia 2015

Ogłoszenia Parafialne

Taaak... Możecie mnie zabić, zakopać, odkopać, ożywic i zabić po raz drugi za jakże wspanialą regularność rozdziałów...
Miałyśmy zamiar zawiesić bloga do stycznia, ale za to że tak nie będzie dziękujcie Oli ♡
Bardzo mnie zmobilizowała, więc przysięgam że do 25 grudnia pojawi się nowy rozdział. Jeśli nie, to podetnę sobie grzywkę, którą tak wytrwale hodowałam xx (obietnica lvl Mary XD)
Tak więc, planujcie morderstwa, a ja biorę się za tworzenie xx
Mary ;*