Podeszliśmy do barku razem z kolesiem, który wprowadził nas
do baru.
- Siedz cicho ja będę gadać –szepnęłam do Chrisa. Pokiwał głową. Minę miał przerażoną.
- Zdradzisz swoje imię skarbie ? – szepnął mi od tyłu na
ucho tajemniczy nieznajomy i podał
drinka. Hmh… Blood Mary
- Mów mi Suzie. – uśmiechnęłam się i zaczęłam sączyć drinka.
- Piękne imię – obrócił się w moją stronę i stanął
przerażająco blisko mnie. Ech… ci faceci zawsze chodzi im o jedno. – Jestem
Christian, a twój przyjaciel to ?
- Ian – odezwał się Chris. – Idę się trochę zabawić – dał
łyka drinka i ruszył na parkiet – Mamy czas do 3 – szepnął mi na ucho.
Pokiwałam głową.
Christian odprowadził go wzrokiem na parkiet. Mam nadzieję
że się za bardzo nie upije.
- Jest gejem ? – spytał ni z tego ni z owego.
- Nie, ale ma zapędy prześladowcze. – zachichotałam.
- Podobnie jak ja – posłał mi seksowny uśmiech.
- W takim razie może się oddalę dla własnego bezpieczeństwa
– przygryzłam wargę.
- Zawsze mogę je powstrzymać, a jak się oddalisz już na
pewno nie dam ci spokoju.
- Och – uśmiechnęłam się.
- Masz ochotę potańczyć ? –zmienił temat. Hm.. chyba gdzieś już widziałam ten typ
faceta.
- Z największą przyjemnością. – zatrzepotałam rzęsami. Lubię się bawić
naiwniakami, którzy sądzą, że zaciągną mnie do łóżka po jednej nocy. Zrobią
wtedy dla ciebie wszystko. A ten osobnik jest iście interesujący. Christian obrócił mnie tak, że ręce trzymał na
moich biodrach i kołysał nimi w rytm muzyki. Christian fantastycznie tańczy. Założyłam ręce
za jego szyję i wdałam się w rytm muzyki. Nagle Christian pojawił się przede
mną i przyciągnął bliżej siebie. Objął mnie na tali. Przeszyła mnie fala
dreszczy, zignorowałam to uczucie. Zaczynało się robić ciekawie. Christian wspaniale prowadził. Zamknęłam oczy i poddałam się fali i. Nawet
nie wiem kiedy wybiła godzina 2. Poczułam dłoń Chrisa na ramieniu. Jednym
ruchem znalazłam się w jego objęciach.
Wtedy zauważyłam że jest całkiem przystojny.
- Widzę że się świetnie bawisz – powiedział
żartobliwie. – Christian, porywam ci
partnerkę na reszte wieczoru .- uśmiechnął się łubuziarsko. Odwróciłam się do Christiana, a on
wzruszył ramionami i od razu został
oblegnięty przez tłum dziewczyn, które patrzyły z zazdrością kiedy tańczyliśmy.
- A więc jesteś trochę podchmielony, prawda ? – zbeształam
go.
- Gdzieżby ja ? – uśmiechnął się – Jestem po dwóch drinkach.
- Czyli jesteś spity.
Dobra trzeb zrobić tak, żeby jutro nie było kaca.
- Ale po dwóch drinkach ? – zdziwił się.
- Tak, a z resztą jutro muszę wygrać zakład, więc trochę
pobiegami. – uśmiechnęłam się.
- Żartujesz sobie ? – przeraził się.
- Nie, ale zobaczysz jutro będziesz mi dziękować.
Tańczyliśmy jeszcze chwilę.
Chris okazał się równie wspaniałym tancerzem co Christian. Ciekawe gdzie
się uczyli. Podeszliśmy do Christiana.
- My musimy lecieć . – krzyknęłam mu do ucha.
- W takim razie mam nadzieję, że się jeszcze kiedyś spotkamy
moja piękna.
- Ja również -
uśmiechnęłam się.
- Na razie – powiedział Ian.
- Narka stary – Christian klepnął go w ramię.
Przedarliśmy się przez tłum i opuściliśmy klub. Uderzyła mnie fala zimna. Od razu jakby cały
alkohol zszedł ze mnie. Ale z Chrisem było gorzej. Mam podejrzenie że wypił
więcej niż dwa drinki.
- To co stary pobiegamy ? – powiedziałam gdy przeszliśmy
ulicę.
- Ale naprawdę mnie do tego zmusisz ? – spytał.
- Owszem. Zobaczysz jutro mi podziękujesz.
- Ech… no dobra. Masz zamiar biegać w tych butach ? –
wskazał szpilki.
- Nawet w nich byłabym szybsza od ciebie.
- Czyżby ?
- Owszem jesteś pijany.
- Hahaha tak to prawda. Celna uwaga.
- Czekaj muszę je przebrać. – Założyłam buty od poprzedniego
stroju. Nie były może one mega wygodne, ani sportowe, ale cóż biegać idzie.
- Okej. Do domu mamy coś około 4 km. Musimy przebiec
przynajmniej dwa. Jeśli będziesz po drodze rzygał to się zatrzym i biegnij
dalej jak skończysz. – poinstrułowałam
go. Ale jest pijany i pewnie i tak nic nie zrozumiał.
- Okej. – przytaknął – Trzy, dwa, jeden start ! – pobiegliśmy
środkiem ulicy. Chris zaczął prowadzić, ale po chwili zebrało mu się na
wymioty. Poczekałam i znowu ruszyliśmy. Tym razem ja objęłam prowadzenie. Minął
kilometr. Uch dawno nie biegałam. Ten wiatr we włosach i uczucie że zaraz żygniesz. Ach… to co kocham. Patent z bieganiem opracowałam dawno temu,
nauczył mnie tego pewien chińczyk. Koleś nie do zajechania. Potrafił całą noc
pić a potem z rana iść trzeźwy do pracy. Kiedyś zapytałam się go jak on to
robi, a on nauczył mnie jak się szybko spocić
i wytrzeźwieć w drodze do domu.
A on od baru miał 10 kilometrów więc liczby mówiąc same za siebie.
Dlatego zawsze miałam dobrą kondycje.
Minął drugi kilometr. Chris został za mną. Słyszałam jego głośne
sapanie. W sumie sama już byłam zmęczona, a tu jutro ten wyścig z Leo. Właśnie
Leo ! Kurde przypomniało mi się o komórce. Nagle się zatrzymałam. Chrisowy
wyraźnie ulżyło. Zaczęłam szukać
telefonu. O kurde jest ! 10 nieodebranych połączeń. 2 od Mary ( super się o mnie martwi) i 8 od
Leo. Ups… Mam nadzieje, że nie będzie zły.
- Ile nam jeszcze zostało do domu ? – spytał Chris.
- Kilometr. Damy
radę. – stwierdziłam sucho.
- Okej, niech ci będzie.
- Ruszamy, za chwile 4.
- Okej.
Pobiegliśmy na pełnym spidzie do domu.
- Dobra no to jesteśmy. – zatrzymaliśmy się pod jego domem.
- Jestem już w pełni trzeźwy – stwierdził wycierając pot z
czoła. – Jaką mamy wymówkę ?
- Że jesteś trzeźwy nie wątpię. Hmh… Wsiedliśmy do autobusu
i zasnęliśmy. Facet nas nie obudził i
musieliśmy się wymknąć i sami dojść do domu.
- Sądzisz że uwieżą ?
-Tak.
- Dobra to ja idę spać narka. – przytulił mnie na do
widzenia.
- Paa.
Ja ruszyłam w stronę domu. Byłam tak zmęczona, że weszłam do
domu nie zważając na nic i zasnęłam w ubraniu.
***
Gdy się obudziłam poczułam okropny ból łydek. Pewnie po
wczorajszych biegach. Usiadłam prosto i rozejrzałam się po pokoju. Mój telefon
leżał na szafce nocnej, jeden but pod biurkiem, drugi koło drzwi a torebka koło
szafy. Sięgnęłam po komórkę i sprawdziłam godzinę. 12:30, a do domu wróciłam
koło 5. Znaczy chyba… Świtało mi, że coś miałam dzisiaj zrobić. Gorzej, że nie
pamiętałam co. Ześlizgnęłam się z łóżka i ruszyłam chwiejnym krokiem w kierunku
szafy. Wybrałam ubrania i ruszyłam do łazienki. Chłodny prysznic trochę mnie
orzeźwił. Ubrałam się,
zrobiłam szybki
makijaż i ruszyłam do pokoju siostry. Udawając kulturkę, zapukałam do drzwi.
- Proszę ! – usłyszałam. Weszłam do środka. Marianna była
już ubrana, jej pokój w pełni ogarnięty, a ona sama siedziała na łóżku,
czytając książkę.
- Śpiąca królewna się obudziła !– uśmiechnęła się,
przerywając lekturę.
- Jeszcze nie do końca – mruknęłam sceptycznie.
- Muszę ci przypominać, czy coś ci świta, że dziś o 5
widzisz się z Leo ? – spytała, leniwie przewracając stronę.
- Świtać, coś mi świta, ale co, to nie wiem niestety –
odburknęłam, siadając na biurkowym krześle.
- A co wczoraj porabiałaś ? – zainteresowała się Mary.
- Coś, nie twój interes – odrzekłam.
- Coś, czy nie pamiętasz ? – To jest moja siostra, czy
cholera wie co ?!
- Idę coś zjeść – powiedziałam, unikając odpowiedzi na
pytanie.
- Czekaj ! – krzyknęła, gdy byłam już przy drzwiach.
Odwróciłam się. Moja siostra raczyła w końcu wyjąć nos z książki i teraz
przypatrywała mi się uważnie.
- Ty miałaś jechać do ściągnięcia gipsu z ciocią ?
- A co dzisiaj jest ?
- Sobota
- Tak miałam, a co ?
- Bo ciocia kazała przekazać, że czeka w samochodzie.
- O kurwa co ? – od razu się obudziłam. – Dobra ja lece. Na
razie cześć. – pobiegłam w stronę drzwi
do garażu.
- Jestem ciociu. – pomachałam jej. Kurde, dobra odegramy
scenkę.
- Dobra no to jedziemy.
– uśmiechnęła się.
***
Gdy wróciłyśmy była 4. Myślałam że tam zawału dostanę. Taka
kolejka, jeszcze problem z moją książeczką zdrowia ech… Tyle to trwało że
myślałam że zejdę tam. Marianna już była
ubrana. Latała po całym domu szukając czegoś.
- Natalia wreszcie jesteś
! - Krzyknęła – Słuchaj za
godzinkę wychodzimy Szykuj się !!! – dosłownie wepchnęła mnie na górę.
- Tylko uważaj na rękę ! – zdążyła krzyknąć ciotka.
Weszłam do pokoju.
Marianna zamknęła drzwi.
- Okej co ubierasz ? – spytała się
- Ech… nie wiem coś wykombinuję, a teraz wyjdź muszę się
przebrać.
- No okej okej… - wyszła z nadąsaną miną.
Wybrałam ciuchy i weszłam pod prysznic. Ułożyłam włosy w
koka i się ubrałam. Do torby spakowałam jeszcze strój do biegania.
Była 4:40 gdy zadzwonił dzwonek. Siedziałam w kuchni i
jadłam banana, a Marianna z prędkością światła zbiegła na dół i otworzyła
drzwi. Niestety było to tylko listowy. Mary odebrała paczkę zaadresowaną do
cioci i odłożyła w jej gabinecie.
- Zaraz przyjdę. –wtrąciła gdy odłożyła paczkę. Gdy tylko zniknęła z pola widzenia zadzwonił
dzwonek. Podeszłam i otworzyłam drzwi.
- Hej, jest Marianna
? – to był Charlie.
- Tak, zaraz zejdzie. Usiądź gdzie chcesz. – pokazałam
salon.
- Okej dzięki. –wszedł do domu. – Leo zaraz przyjdzie
powiedział że musi coś załatwić.
- Okej.
Mary zeszła na dół i rzuciła się w objęcia Charliego.
- Hej mała i jak tam. – spytał.
- Super, to co idziemy ? – wydziałam że już się nie może doczekać.
- Tak, tak.
- A gdzie Leo ?
- Zaraz przyjedzie.
- Okej to my idziemy – Mary pomachała mi na pożegnanie.
Usiadłam na kanapie i już chciałam włączać telewizor gdy
zadzwonił dzwonek do drzwi. Podniosłam się i je otworzyłam. Zobaczyłam w
nich Leo.
- Hej mała – przywitał mnie tym swoim uśmieszkiem.
- Hej – odwzajemniłam uśmiech.
- To co idziemy ? – wydawał się wesoły i podekscytowany.
Dopiero teraz się zorientowałam że w ręce trzyma…
Dalej, dalej kiedy next czekam
OdpowiedzUsuńKolejka Marianny, a mój może w środę xDD
UsuńJej niesamowity ������ kocham tego bloga �������� kiedy nastepny rozdzial??? <3 / Natalia
OdpowiedzUsuńHahah Mega mam imienniczkę, której podobają się moje wypociny :*** Pozdrowionka xxx
UsuńEm... Jestem nowa dzień dobry! Przyjaciółka mnie tu podesłała a mi się podoba więc zostaję :D Tak. Powiem tylko... Kiedy następny rozdział?! Możecie załatwić na jutro? Plose :D
OdpowiedzUsuńAsia Ari <3
Witamy ! Podziękuj przyjaciółce :D Mamy nadzieje że będzie ci się miło czytać naszego bloga :) Następny rozdział pisze Marianna a mój będzie niedługo :D
OdpowiedzUsuń