wtorek, 1 września 2015

Rozdział XXIX - Little do you know...

~Charlie~

Obudziłem się rano, w nie do końca dobrym nastroju. Byłem świadomy, tego, co mnie dzisiaj czeka.
Sięgnąłem po telefon. 10 rano i jak zwykle SMS. Jak Zawsze od Rebeki. Nie musiałem go czytać. Codziennie był taki sam. Dziś jednak odpisałem. Nie musiałem długo czekać. Już po chwili miałem odpowiedź.
Jasne ! Do 1 pm. <3 „
Wzdychając ciężko, ruszyłem do łazienki. Szybko się ogarnąłem i zszedłem do kuchni.

~Mary~
Wstałam i szybko wyskoczyłam z łóżka, mając plan na cały dzień. Pobiegłam do łazienki. Rozczesałam włosy, umyłam zęby, nałożyłam delikatny makijaż, ubrałam się, we włosach zawiązałam czerwoną bandamę  i zeszłam do kuchni.


Ciocia nucąc coś pod nosem, krzątała się po pomieszczeniu, szykując śniadanie.
- Hej ! – rzekłam wesoło. Ciocia aż podskoczyła i spojrzała na mnie zdziwiona.
- Marianna ? Ty już na nogach ?
- Tak, ja już na nogach. Chcę od rana odwiedzić Leondre w szpitalu, a po południu…
- A po południu będziesz już mieć zajęcie – przerwała mi z uśmiechem.
- Wiem. Miałam zamiar ci w czymś pomóc – ciocia skrzywiła się nieznacznie.
- Ale ja miałam na myśli coś innego.
- Co ? – spytałam zdziwiona.
- Zobaczysz, jak wrócisz ze szpitala. A teraz jedz – i przerywając dyskusję, postawiła przede mną talerz z kanapkami. Zastanawiając się, co moja przegenialna ciotka znowu wymyśliła, zabrałam się do jedzenia.
- Ja teraz jadę do sklepu. Po drodze mogę cię zostawić w szpitalu, a potem byśmy się zdzwoniły. Co ty na to ? – spytała po skończonym śniadaniu.
- Jestem za – odpowiedziałam, połykając ostatni kęs – skoczę tylko po torebkę.
- Spokojnie – zaśmiała się – jeszcze masz około godzinkę, bo muszę zająć się Tobiasem. Porozmawiaj może z siostrą, a ja cię zawołam, jak będę gotowa. Ok. ?
- Ok. – zgodziłam się i pobiegłam na górę, stwierdzając że telefon do Natki będzie dobrym rozwiązaniem. Odebrała po trzecim sygnale.
- Hej siostro – przywitała się po polsku,
- Hej bracie. A ty co taka radosna ?
- Ja ? Tak jakoś… Przekaż Leo, bo ode mnie nie odbiera telefonu, że plan zrealizowany i że jutro wracam do Was.
- Co ?!
- To, moja niekumata siostrzyczko. Wracam. Do. Domu. Ojciec właśnie dzwoni do ciotki. Dobra, ja muszę spadać. Chyba, że masz mi coś jeszcze do przekazania ?
Pomyślałam o Percym, o bójce, o wypadku Leo, o wczorajszej sytuacji w kuchni i drodze powrotnej ze szpitala.
- Nie, nic. Do jutra
- Papatki – odpowiedziała, rozłączając się. Siedziałam jakiś czas, nie mogąc sobie wyjaśnić, czemu jej o tym nie powiedziałam. Nie ufałam własnej siostrze ? Nie chciałam jej denerwować ? Czy kierowała mną siła wyższa, o której nie mam zielonego pojęcia ?
- Marianna, możemy jechać – moje rozmyślania przerwał głos cioci.
Wyszłam z pokoju i zeszłą do korytarza.
- Rozmawiałam z twoim tatą, i… - zaczęła ciocia
- Wiem – przerwałam jej. Delikatnie się uśmiechnęła.
- Jutro o 9 pm będziemy mogli odebrać ją z lotniska. – dodała. Założyłam buty i razem z nią i Tobym przeszłam do samochodu. Po około pół godzinie dotarliśmy pod biały budynek.
- Zadzwonię, jak będę wyjeżdżać ze sklepu – powiedziała ciocia na pożegnanie.
- Ok., do zobaczenia. – zamknęłam drzwi i ruszyłam w kierunku wejścia. Podeszłam do recepcji.
- Dzień dobry ! Chciałam się dowiedzieć, gdzie leży Leondre Devires. Jestem jego przyjaciółką – powiedziałam grzecznie.
- Twoje nazwisko ? – zapytała wytapetowana blondynka, unosząc wyskubane brwi.
- Marianna Polaszek – uwielbiam, gdy obcokrajowcy łamią sobie język, próbując powtórzyć, jak się nazywam. Blondynka obrzuciła mnie jadowitym spojrzeniem.
- Korytarzem w prawo i ostatnie drzwi po lewej. Sala numer 15 – warknęła, tracąc nagle swój „słodki” głosik.
- Dziękuję – zapiszczałam, mrugając i szeroko się uśmiechając, po czym ruszyłam we wskazanym kierunku. Dotarłam do odpowiednich drzwi i zapukałam.
- Proszę – usłyszałam cichy głos. Niepewnie otworzyła drzwi. Nie lubię szpitali… Weszłam do pomieszczenia. Leo leżał na łóżku koło okna. Oprócz niego, nikogo tu nie było.
- Hej ! – uśmiechnęłam się, podchodząc bliżej.
- Mary ! Dobrze cię widzieć – również się uśmiechnął.
- Jak się czujesz ? – spytałam, nim zdążyłam ugryźć się w język.
- Już lepiej ? A ty ?
- Co, a ja ? – zdziwiłam się.
- Czemu nie ma z tobą Charliego ?
- A czemu miałby być ? – odpowiedziałam pytaniem, nie patrząc w jego stronę.
- Dobra, już nic… - westchnął – Mówił, że będzie o 12.
- Mhm – mruknęłam.
- Kiedy cię wypisują ? – zmieniłam temat.
- Za 3-4 dni. A co u Natki ? – chyba wyczuł, że nie mam ochoty rozmawiać o blondynie.
- Juto przylatuje – odrzekłam z uśmiechem.
- Mówiłaś jej… Mówiłaś jej, że leżę w szpitalu ?
- Nie, nie chciałam jej denerwować.
- A jak przyleci, to możesz z nią tu przyjść ? – spytał niepewnie.
- Przylatuje juto wieczorem, więc jeśli będzie chcieć, to przyprowadzę ją pojutrze. Jeśli oczywiście chcesz.
- Czyli postanowione – stwierdził. Rozmawialiśmy dopóki nie zadzwonił mój telefon. Odebrałam i cicia powiadomiła mnie, że za około 5 minut będzie pod szpitalem.
- Muszę się zbierać – zwróciłam się smutno do bruneta.
- Nie szkodzi. Zaraz powinien być tu Charlie, więc sam nie będę – odpowiedział wesoło. Uściskałam go na pożegnanie i wyszłam na korytarz. Ruszyłam w stronę wyjścia, gdy nagle zauważyłam nadchodzącego z naprzeciwka Charlsa. Rozmawiał przez telefon. Dziwnym trafem nie miałam ochoty z nim rozmawiać, więc schowałam się za sporą szafką, stojącą w poczekalni. Po chwili dotarł do mojej kryjówki.
- Tak, widzimy się za godzinkę. Pa Rebeko ! – usłyszałam strzępek rozmowy. Wstrzymałam oddech. Czyli dlatego dzisiaj „był zajęty”.  Nie miałabym mu tego za złe, gdyby nie wczorajszy pocałunek…
Wyszłam przez szklane drzwi na zewnątrz. Z daleka zobaczyłam auto cioci. Weszłam do środka. Przywitałam się z nią, obejrzałam się do tyłu, gdzie w foteliku siedział Tobias i zamarłam…


~Charlie~

W czasie śniadania zadzwoniłem do Leo i powiedziałem, że wpadnę około 12. Pomogłem mamie trochę ogarnąć w domu i razem wsiedliśmy do samochodu. Mama z Brooke jechały odwiedzić babcię, a ja od razu po odwiedzinach miałem się spotkać z Rebeką…
Wszedłem do szpitala i w recepcji dowiedziałem się, gdzie mam iść. Nagle zadzwonił mój telefon. To była Rebeca.
- Hej ! Dzwonię, żeby się upewnić, czy nasze spotkanie jest aktualne ? – zaćwierkała.
- Tak, widzimy się za godzinkę. Pa Rebeko ! – odpowiedziałem.
- Pa misiek  - rozłączyła się, a ja w tym czasie doszedłem do Sali Leo.
- Hej młody – z uśmiechem wszedłem do środka
- Hej stary – odrzekł, wywalając na mnie język.
- Co u ciebie ? – zapytałem siadając obok niego.
- W porządku… Nie widziałeś Mary jak tu szedłeś ? Zostawiła bandamę – wskazał czerwony przedmiot.
- Nie widziałem… a była tu ?
- Tak. Przed chwilą wychodziła.
- Mhm… Jak chcesz to mogę to wziąć, bo raczej będę się z nią dzisiaj widzieć.
- Ok. A co u ciebie ? – spytał brunet, poprawiając się na poduszkach.
- Właśnie… - westchnąłem ciężko i wyjaśniłem mu swój cały plan. Słuchał uważnie, patrząc na mnie z rosnącym przerażeniem, pomieszanym z rozbawianiem.
- Jesteś idiotą, Lenhan – stwierdził uprzejmie, gdy skończyłem.
- A coś jeszcze ?
- Nie licz, że ci w tym pomogę…
- Tego, to się akurat spodziewałem…
- Yy.. czyli początek planu dzisiaj ? – spytał.
- Tak, a co ? – pokazał mi zegarek. Była 12:50.
- Czyli ja już muszę spadać… Na razie ! – krzyknąłem, wybiegając z pokoju. Po chwili byłem już w parku, w którym umówiłem się z Rebecą. Z daleka ją zobaczyłem. Ona mnie też. Wstała z ławki, podbiegłą do mnie i rzuciła mi się na szyję, jednocześnie całując. W tej samej chwili, usłyszałem szloch. Odepchnąłem od siebie blondynkę, akurat w tym momencie, by zobaczyć znikającą za drzewami Mary.

~Mary~

Na tylnym siedzeniu, oprócz mojego kuzyna, siedział najsłodszy szczeniak, jakiego mogłam sobie wyobrazić.


 - To Husky.  – powiedziała ciocia, widząc moją minę.
- Ale skąd on tu.. – zaczęłam zdezorientowana.
- Jest twój – odpowiedziała ciocia z uśmiechem.
- Możesz go nazwać, jak chcesz – dodała.
- Będzie się nazywał…Melody ! – zadecydowałam. Wychyliłam się i wzięłam psiaka na ręce. Delikatnie pogłaskałam go, a on odwdzięczył się, liżąc mnie w nos. Trzymałam go na kolanach całą drogę do domu.
- Weź go do parku na spacer, pokaż mu okolicę, co ty na to ? – zaproponowała ciocia, gdy weszliśmy do korytarza.
- Przebiorę się i idę – odpowiedziałam radośnie.
- Ok. To ja  w tym czasie przyniosę ci smycz i obrożę.
Poszłam do pokoju, zostawiając Melody`ego w rękach Ewy. Przebrałam się,
rozczesałam włosy, przy okazji uświadamiają sobie, że nie mam bandamki.


Musiałam zostawić ją w szpitalu… Mówi się trudno. Chwyciłam telefon i zeszłam na dół. Ciocia czekała na mnie w kuchni.
- Jak wrócisz, to zaniesiemy do twojego pokoju resztę jego rzeczy, ok. ? – zapytała wręczając mi czerwoną smycz i obrożę.
- Ok. – odrzekłam. Przykucnęłam przy psie i założyłam mu to co trzeba.
Potem wyszłam z domu. Nogi same poniosły mnie w stronę parku, w którym pierwszy raz spotkałam się z Charlsem.  Zobaczyłam go stojącego na środku ścieżki. Już miałam ruszyć w jego kierunku, gdy nagle z jednej z ławek zerwała się szczupła, wysoka blondynka i popędziła w jego kierunku. Z początku myślałam, że to Bambino, ale która Bambino rzuciła by mu się na szyję i go pocałowała, a on nic by sobie z tego nie robił. Poczułam łzy pod powiekami, cicho zaszlochałam. Odwróciłam się i popędziłam przed siebie. Jak najdalej. A mój wierny szczeniak za mną.


Witajcie w tym cudownym dniu ! 1 września, no kto by się nie cieszył ?

Wróciłam z rozpoczęcia, nową klasą jestem załamana, ale dam radę. Znaczy chyba... A jak u was ?

A co do rozdziału... Też Was kocham denerwować <3 Kim jest Rebeca ? I jaki plan ma Charlie ? Tego nie wie nikt, nawet ja :**

Następny rozdział będzie nie wiem kiedy, ale raczej niedługo. Powodzenia w szkole, bambkisielki <3

PS. Kto razem ze mną dopiero podbija gimabrę ? XD



15 komentarzy:

  1. Hej hej
    Tak wiem.
    Dawno mnie nie było.
    Ale problemy wzięły górę co z resztą widać :D
    Ale jestem.
    Rozdział cudowny.
    Nie ładnie tak ludzi wkurzać.
    Bardzo.
    Kim jest ta Rebeca?!
    Ona wydaje mi się podejrzana.
    Ale w sumie... Dla mnie każdy jest podejrzany więc nie było tematu :D
    Co Charlie knuje????
    Jak chce kogoś zabić droga wolna :D
    Morderstwa są ok.
    Nie no żarcik.
    W końcu do szkoły poszłam to humorek mi dopisuje.
    Jeszcze jutro mam pierwszą matematykę to już w ogóle się cieszę <3
    I nie mówię tego z sarkazmem.
    Serio kocham matme.
    Lubię jeszcze polski i historię.
    Co do Twojego pytania...
    Ja gimnazjum już dawno podbiłam.
    Dokładnie dzisiaj poszłam do 3 klasy :D
    Taka stara jestem :(
    Ale będę już kończyć, bo zaczynam przynudzać :D
    Papa!
    Asia Ari <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też kocham matematykę ! historia jest super ,a polski okej ;) nie wiem jak w gimnazjum,no ale..... :P
      Rozdział świetny,jak zawsze :D
      ale zabije cie za to wkurzanie ludzi Marianna!!!
      Jak możesz?!
      my chcemy wyjaśnień!
      No nic,będę czekać,bo cóż zrobić?
      Do zobaczenie jutro w szkole XD

      bmbkisielek majdan

      Usuń
    2. Nie jesteś Stara... Świat się starzeje, nie ty <3 tak... kocham denerwować ludzi XD Tak, tak Majdanku... do zob w Szkole XD

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Supi opowiadanie, a za końcówkę zamorduje... Znaczy teoretycznie, za niewyjawienie praktycznie niczego!

    Kurde, co Lenehan wymyślił i ile osób na tym ucierpi? :<

    Ogólnie znalazłam ten blog dzisiaj i jestem załamana, że tak późno... :((

    Co do pytania too...
    Moje śliczne, kochane, superowe, (nie) gimnazjum podbiłam równy rok temu i czuję się z tym źle, że taka stara już jestem... ALE CÓŻ.. czas płynie nie ubłagalnie (szkoda tylko, że nie na lekcjach... ehh..)

    tak btw. kiedy kolejny (pewnie znowu polsatowsko zakończony (oby nie bo zamorduje)) rozdział?

    3maj się cieplutko, ily xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kto to wie, co się w Lenhana głowie tworzy? Tylko ja <3

      Usuń
  4. Nie moge nic innego powiedzieć. Fantastyczny! Kooocham <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Po pierwsze rozdział świetny ale tyle nie wyjaśnionych spraw.. ehh musze jeszcze poczekać ..
    A po drugie ja też zaczynam gimnazjum :) i też jestem załamana niwą klasą ale co jakoś przeżyjemy ;)
    Pozdrawiam bambkisielek Julka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hah XD Powodzenia w gimbazie <3 a wszystko się wyjaśni... kiedyś tam...

      Usuń
    2. Hah dzięki,dzięki i wzajemnie ;)

      Julka

      Usuń
  6. Ej no nie!! Zabiję Cię!! Co to za końcówka do cholery?! Udało Ci się mnie zdenerwować.....boże ja nie wiem co wy macie wszyscy z tymi końcówkami. Szału można dostać. No ale pomijając to, rozdział był mega fajny i wciągający ♥ kurcze, co to za Rebeca ja się pytam.? I dlaczego mówi do niego misiu, i czemu go całuje.? Foch, niech ginie ta menda. Nie lubię jej, przez nią Mary płacze.
    Leoś taki biedak w szpitalu :C oj dobra, nie będę tyle pisać i was zanudzać, to bez sensu. Po prostu rozdział był super i czekam na więcej ;* żegnam się ♥ #bambkisielek Olka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie denerwuj się, bo złość piękności szkodzi :* A Rebeca, to taka... dowiecie się do końca września <3 Leoś biedak, tak jak ja łamaga... szpital mn kocha XD Uwierz, że sama nie wiem co z Rebecą zrobię, ale zabicie to niezły pomysł... <3

      Usuń
    2. Już czekam na next żeby się dowiedzieć co to za udup ta Rebeca. Niech ją ciężarówka rozjedzie albo coś.....fajnie będzie wtedy. Ostatnio pomysły z rozjechaniem kogoś coraz częściej wpadają mi do głowy.....no więc rozjedź ją, ale wcześniej w rozdziale napisz kto to jest. Kuje, to tyle z mojej strony #bambkisielek Olka

      Usuń
  7. Kiedy następny rozdział ??
    Już nie moge się doczekać :D

    OdpowiedzUsuń