~Marianna~
Obudziłam się, ale leżałam jeszcze nie otwierając oczu.
Nagle coś poruszyło się pod moją głową. Zacisnęłam oczy jeszcze moment i pamięć
zaczęła powracać.
Szpital. Szczeniak. Park. Percy. Krew. Charlie. I jeszcze
raz Charlie.
W końcu otworzyłam oczy, mimo że w moim sercu było niejasne
uczucie, że zaraz to wszystko zniknie. Że to był tylko sen. Aż sen. Jednak nie.
Koło mnie, na moim łóżku, leżał nie kto inny, jak Charlie Lenhan ! Czyli, że to
działo się naprawdę…
Zaczęłam też kojarzyć inne fakty. Niedługo wrócą ciocia i
wujek. A wieczorem Nati. Blondyn jeszcze spał, więc bezszelestnie ześliznęłam
się z łóżka i podeszłam do szafy. Wyciągnęłam z niej ubrania i ruszyłam do
łazienki. Rozczesałam splątane włosy, związałam je w wysoki kucyk, nałożyłam
makijaż i ubrałam się, przypominając sobie przy okazji o bandażu. Tym
postanowiłam zająć się później.
Ubrana wróciłam do pokoju. Sięgnęłam po leżący na biurku
telefon i sprawdziłam godzinę. Była 8, a więc jeszcze wcześnie. Wskoczyłam z
powrotem na łózko, jednak Charlie dalej spał. Ciekawe, co by go obudziło…
Nachyliłam się nad nim i delikatnie musnęłam jego usta.
~Charlie~
Otworzyłem oczy, akurat by zobaczyć wychodzącą z pokoju
Mary. Pewnie szła się ogarnąć. Sięgnąłem po telefon i sprawdziłem godzinę.
Dochodziła ósma. Leżałem, rozmyślając o wczorajszym dniu. Czy na pewno dobrze zrobiłem
? Czy to był impuls, któremu nie powinienem się poddawać ? Nie ma to jak
pozytywne myśli z samego rana… A co jeśli ją zranię ? Była dla mnie naprawdę
ważna… Ważniejsza od Rebeci. Mimo że znałem ją krócej, czułem do niej
niesamowite przywiązanie. Usłyszałem kroki na korytarzu, więc szybko zamknąłem
oczy, udając że nadal śpię. Mary weszła do pokoju, przez chwilę kręciła się po
pomieszczeniu i po chwili poczułem, że usiadła obok mnie. Czekałem cierpliwie,
aż się doczekałem. Wyczułem jej twarz nad swoją. Jej usta, delikatnie
naciskające na moje.
Na to czekałem. „Obudziłem się” i odepchnąłem ją od siebie,
na tyle mocno, że wylądowała na poduszkach. Szybko jednak znalazłem się nad
nią, podpierając się na rękach, ułożonych po obu stronach jej głowy.
- Dzień dobry – uśmiechnęła się delikatnie.
- Dzień dobry – odpowiedziałem, całując ją w policzek.
Teraz to ona popchnęła mnie z dołu i nagle nie wiedząc jak,
znalazłem się na podłodze. Dziewczyna parsknęła radosnym śmiechem.
- Ciapa – wyszczerzyła się do mnie.
- Z ciebie jest – parsknąłem, podnosząc się.
- Jestem głodna – stwierdziła Mary zupełnie nie na temat.
- To chodź, ciapo – pociągnąłem ją za ręce, żeby stanęła
obok mnie i razem ruszyliśmy do kuchni.
- Co jemy ? – spytała, karmiąc Melody`ego.
- Umiesz myśleć o czymś innym, niż o jedzeniu ? –
odpowiedziałem pytaniem.
- Kiedy jestem głodna, to nie – stwierdziła, krzątając się
po kuchni. Po chwili stał już przede mną talerz z tostami. Mary usiadła obok
mnie i od razu zabrała się do jedzenia. Chciałem wziąć z niej przykład, ale nie
pomyślałem, że tost jest jeszcze gorący i poparzyłem sobie usta. Marianna gdy
to zobaczyła, ze śmiechu o mały włos nie udusiła się swoim śniadaniem. Nie ma
to jak pomocna dziewczyna. Cały czas chichocząc Mary wstała, nalała szklankę
wody i mi ją podała.
- Czemu ty się nie poparzyłaś ? – jęknąłem z rozpaczą, gdy
już się napiłem.
- Bo ja umiem jeść, w przeciwieństwie do ciebie –
odpowiedziała ze śmiechem. Wywróciłęm
oczami w odpowiedzi.
~Marianna~
Dalsza część posiłku minęła bez większych wypadków. Charlie
pomógł mi posprzątać ze stołu i pozmywać naczynia. W tym czasie dostałam SMS-a
od cioci, iż za około pół godziny będą w domu. Mama Charliego i Brooke też
miały niedługo wrócić, więc postanowił się zbierać.
- Zobaczymy się dzisiaj jeszcze ? – spytał, gdy
odprowadziłam go do drzwi.
- Nie mam pojęcia, bo Natka dzisiaj wraca i chciałam jej
przygotować pewną niespodziankę – wyjaśniłam.
- Ale jutro na pewno, w szpitalu u Leo ? – upewnił się.
- Zgadza się – potwierdziłam z uśmiechem. Pocałował mnie na
pożegnanie i opuścił dom. Wróciłam do swojego pokoju i zabrałam się za
codzienne, rutynowe czynności. Włączyłam „Pray” i zaczęłam ogarniać pokój.
Pościeliłam łóżko, jednocześnie podśpiewując. Usłyszałam, że pod dom podjeżdża
samochód. Szybko zbiegłam na dół i otworzyłam drzwi przed rodzinką. Ciocia
weszła pierwsza do domu, a za nią wujek, który niósł na rękach Tobiasa. Ledwo
przekroczyli próg domu, mały blondynek wyciągnął do mnie ręce.
- Dajcie mi małego, a sami zjedzcie coś, ogarnijcie się i
tak dalej – powiedziałam do wujostwa. Przystali na moją propozycję i razem z
Tobim wróciłam do pokoju. Bawiliśmy się w to, w co bawiłam się z Natką, gdy
byłyśmy małe. W pokoju grała muzyka, nieważne jaka, byleby była, a my
skakałyśmy, tańczyłyśmy jednocześnie śpiewając. Teraz siostrę zastąpił mi
kuzyn. Kuzyn, którego mogłam już uznawać za swojego brata… Otrząsnęłam się ze
smutnych myśli, wracając do rzeczywistości.
Po jakimś czasie do pokoju zajrzała ciocia.
- Hej Marysiu – nienawidziłam, gdy ktoś się tak do mnie
zwracał, ale ciocia była wyjątkiem i jej na to pozwalałam.
- Hej Ewciu – ale coś, za coś. Tylko ja tak mogłam zdrabniać
jej imię.
- Słuchaj… Natalia dzisiaj wraca i myślałam, że może zrobić
jej jakąś niespodziankę… - zaczęła.
- Też o tym myślałam.. I nawet coś wymyśliłam - opowiedziałam cioci swój plan.
- Super pomysł ! – zachwyciła się – Zaraz pojadę do miasta i
kupię to co trzeba. A ty sobie odpocznij
I wyszła z pokoju, biorąc Tobiasa. Przez cały dzień snułam
się po domu, nie wiedząc co ze sobą zrobić. Pomogłam wujkowi szykować obiad. Po
obiedzie zrobiłam sobie kisiel i wróciłam na górę, z parującym kubkiem w ręku.
Sprawdziłam facebooka i zerknęłam kto jest dostępny. Zobaczyłam moją
Internetową koleżankę, którą nazywałam „Umma”, czyli z koreańskiego „mama”.
Zaczęłam z nią pisać. Wiedziała, gdzie jestem i co się stało z moją mamą, ale
nie wiedziała z kim i na jakim poziomie się tu, w Anglii zadaję. Na razie mimo
wszystko postanowiłam jej tego nie mówić. W końcu też była Bambinos i nie
wiedziałam, jakby zareagowała. Nagle z 1 pm. zrobiła się 6 pm. Samolot Natki
miał być tu o 8. O 7 musieliśmy wyjechać z domu.
Wypuściłam na podwórko szczeniaka, czując wyrzuty sumienia,
że tak mało uwagi mu dziś poświęcałam. Potem wróciłam do pokoju, postanawiając się
przebrać. Weszłam do łazienki, spłukałam twarz chłodną wodą i poprawiłam
makijaż. Założyłam świeże rzeczy.
Rozczesałam włosy i zbiegłam na dół, po drodze biorąc
Melody`ego. Ciocia już czekała przy drzwiach.
- Jedziemy jednak same – wyjaśniła z uśmiechem.
- Okej – również się uśmiechnęłam i razem z nią ruszyłam do
samochodu. Droga minęła nam w ciszy. Gdy dotarłyśmy na lotnisko, do przylotu
zostało tylko 10 minut. Szybko przeszłyśmy do odpowiedniej hali. I czekałyśmy.
- Wylądowała – pisnęłam po chwili wskazując na tablicę
przylotów. Teraz już poddenerwowane czekałyśmy, patrząc na odpowiednie drzwi,
które raz po raz się rozsuwały. Jakaś starsza kobieta, jakaś para, jakaś
rodzina z dwójką dzieci i w końcu…
- Natka ! – rzuciłam się na siostrę, wleczącą za sobą
ogromną walizkę.
- Maniek ! -
wyszczerzyła się, również mnie przytulając. Razem podeszłyśmy do cioci, która
również się z nią przywitała. Potem razem ruszyłyśmy w stronę samochodu. Tym
razem w drodze nie było cicho, bo Natce gęba się nie zamykała, gdy opowiadała
dlaczego tata przysłał ją z powrotem. Ciocia przyjęła to w miarę spokojnie, bo
ojciec mówił jej o tym przez telefon. Ja byłam zachowaniem siostry załamana
psychicznie… No ale co z nią zrobisz ? Nic nie zrobisz.
Witam Was po dłuuugiej przerwie! Nati odeszła z bloga. Może wróci, może nie... A jeśli tak, to nie wiem kiedy.
Wiem, że rozdział krótki, ale do domu w ciągu tygodnia wracam około 15-16, czasem naweto o 18 i naprawdę nie mam czasu na pisanie. ALe obiecuję się poprawić ! <3
Bardzo przyda mi się pomoc, więć jeżeli któraś z Was chciałaby pomóc,to śmiało piszcie :**
To chyba na tyle, no i oczywiście podziękowania XD
Dla Czen za głupotę :**
Dla Zorro za refleks XD :*
Dla Li za powroty <3
Dla Nati za to, co zrobiła dla bloga
Dla Kubusia za zadania z matmy i rozwalanie mnie na każdym kroku XD :*
Dla Julitki za to że jest i mnie wspiera <3
Dla Majdana za spamienie kiedy będzie następny rozdział
I Dla Was wszystkich, że cały czas z nami jesteście <3
Trzymajcie się Mary <333