~Marianna~
„- List ? – powtórzyłam zdziwiona.”
- Tak, list.
Pani Lenehan go przyniosła – wujek wręczył mi kopertę – Będę się powoli
zbierać.
- Oki… Czyli
do jutra – uściskałam go i opuścił pokój. Chwyciłam list i otworzyłam kopertę,
wyjmując ze środka złożoną na pół kartkę. Rozłożyłam ją i zaczęłam czytać.
Kilka minut
później odłożyłam kartkę z podpisem Rebeci i nie będąc pewna co o tym sądzić
położyłam się na niewygodnym szpitalnym łóżku szybko zasnęłam.
~Charlie~
Przetarłem
oczy i sięgnąłem po telefon, żeby sprawdzić godzinę. 8:00, co znaczy że przepałem
cały wieczór i noc. Odwiedziny zaczynały się o 9, więc miałem trochę czasu na
ogarnięcie się i już mogłem iść do mojej księżniczki. Poszedłem do łazienki,
gdzie szybko opłukałem twarz zimną wodą, uczesałem włosy i założyłem świeże
ubrania. Wróciłem do pokoju i wtedy przypomniałem sobie o liście. Nigdzie go
jednak nie było.
Czyżby
spotkanie z Rebecą mi się przyśniło ?
Zbiegłem do kuchni, gdzie zastałem mamę.
-Mamo, nie
widziałaś może listu zaadresowanego do Mary ? – spytałem prosto z mostu,
siadając przy stole.
- Widziałam.
Razem z Melodym oddałam go wczoraj wujkowi Mary. – odpowiedziała spokojnie.
- Czyli ona
ma już list ?
- Na to by
wyglądało. I nawet nie myśl, że teraz tam pójdziesz. Najpierw coś zjedz – i postawiła
przede mną talerz z tostami. Zjadłem śniadanie najszybciej jak potrafiłem,
pobiegłem po telefon i chwilę później wyszedłem z domu.
- Charlie,
poczekaj ! – obejrzałem się i dostrzegłem Brooke.
- Mogę iść z
tobą ? – spytała, podbiegając i kurczowo chwytając się mojego rękawa.
- No dobrze –
westchnąłem po chwili zastanowienia. Zadowolona blondynka ujęła mnie za rękę.
- To twoja
dziewczyna ? – spytała gdy szliśmy.
- Mhm…
- Opowiesz
mi coś o niej ? – pytała dalej.
- Co byś
chciała wiedzieć ?
- Dlaczego
leży w szpitalu ?
- Ona…. Ona
jest bardzo chora – odpowiedziałem, starając się powstrzymać łzy.
- Ale wyzdrowieje
? – spytała mała, najwyraźniej przestraszona.
- Trzeba
mieć nadzieję. – reszta drogi minęła nam w milczeniu i jakiś czas później już
przekraczaliśmy szklane drzwi szpitala i ruszyliśmy w stronę odpowiedniej sali.
Weszliśmy do środka. Marianna jeszcze spała, przytulona do poduszki, a obok
niej leżała zapisana kartka, list od Rebeci. Poprosiłem Brooke, żeby była cicho
i ostrożnie wziąłem list, żeby go przeczytać.
Hej Mary !
Długo zastanawiałam
się, czy pisać do ciebie, ale chyba podjęłam odpowiednią decyzję. Chcę, żebyś
wiedziała, że ja nie stoję na drodze Twojej i Charlsa. Dopiero dziś
zrozumiałam, że podjął on właściwą decyzję. Do momentu gdy nie zobaczyłam Was
na polanie, byłam zaślepiona złością, chciałam Cię zniszczyć. Z początku
chciałam wam zrobić zdjęcie, ośmieszyć Charliego, osłabić zaufanie jego fanek,
że nic nie powiedział im o dziewczynie, jednak bardzo się cieszę, że zmieniłam
zadnie.
A potem zobaczyłam, że
ogłosił wasz związek oficjalnie i zrozumiałam, że ja już tego nie zmienię.
Proszę, żebyś mi wybaczyła że w ogóle myślałam o zniszczeniu waszej wspólnej
przyszłości. Obiło mi się o uszy, że jesteś w szpitalu, więc jeśli to prawda,
życzę Ci szybkiego powrotu do zdrowia i szczęścia z Twoim chłopakiem
Rebeca xx
- Miło się
czytało misiek ? – usłyszałem głos. Przestraszony podniosłem głowę i
zobaczyłem, że Mary zdążyła się obudzić i ciekawie mi się przygląda.
-
Przepraszam, ja tylko…
- Nie
gniewam się – delikatnie się uśmiechnęła – i tak zamierzałam ci go pokazać.
Pochyliłem
się i delikatnie ją pocałowałem.
- Bleee –
usłyszałem jęk siostry. Wyczułem że Mary się uśmiecha
- Hej Brooke
– odwróciła się w stronę dziewczynki.
- Hej – uśmiechnęła
się nie pewnie.
- Wiesz kim
jestem ?
- Księżniczką
Charliego.
- Sądzisz,
że można mnie tak nazwać ?
-
Oczywiście. Masz śliczne włosy, a księżniczki zawsze mają śliczne włosy –
odpowiedziała rezolutnie.
- Dziękuję –
odpowiedziała z szerokim uśmiechem – Możesz podejść bliżej, nie gryzę
- Ale
Charlie powiedział że jesteś bardzo chora…
~Marianna~
Rzuciłam
niepewne spojrzenie blondynowi i znów przeniosłam wzrok na jego siostrę.
- Charlie
dużo rzeczy wyolbrzymia – zaśmiałam się, czując jednak głęboki smutek – Czuję się
dobrze i właściwie dzisiaj już wracam do domu.
- To fajnie –
dziewczynka również się uśmiechnęła.
- Brooke,
może przejdziesz się do świetlicy i poukładasz sobie puzzle ? Ja chwilkę
porozmawiam z Mary i zaraz do ciebie przyjdę.
Mała
pokiwała głową i wyszła z pokoju. W drzwiach minęła się z dobrze znaną mi
pielęgniarką.
- Dzień
dobry – uśmiechnęła się niepewnie, tym razem nie rzucając się na blondyna.
- Coś się
stało ? – spytałam.
- Twoja
siostra postanowiła oddać szpik. Jednak po badaniu stwierdziliśmy, że jest to
niemożliwe. Więc…
- Nie mówcie
jej tego. Pod żadnym pozorem. – podjęłam decyzję w ułamku sekundy – inaczej nie
wyjedzie. A Korea dobrze jej zrobi… Skłamcie, że wszystko w porządku… Boże, nie
mam pojęcia co robić… - jęknęłam załamana.
- Nie martw
się, wymyślę coś – blondynka uśmiechnęła się pokrzepiająco - A teraz zostawiam was samych – dodała i
wyszła z sali.
- Samych nas
zostawiła… hm… - Charlie poruszył brwiami.
- To jest
szpital zboczuchu – pacnęłam go w ramię.
- Ale jaki
zboczuch ze mnie ? Ja jestem grze..
- Nie próbuj
się bronić, bo i tak ci nie wychodzi – mruknęłam, przerywając mu, na co
pochylił się i wplatając mi palce we włosy złączył nasze usta. Odwzajemniłam
pocałunek, chociaż w głębi mojej głowy rodziła się obawa, że ktoś wpadnie do
pokoju w jakże odpowiednim momencie. Chłopak przysunął się jeszcze bliżej mnie,
a ja obejmując go za szyję, podniosłam się do pozycji siedzącej. Nasze
pocałunki nigdy takie nie były, a nie widzieliśmy się ledwie kilkanaście
godzin. Blondyn wciągnął mnie na swoje kolana, nie rozłączając naszych ust,
mocno mnie do siebie przytulił.
- Zaraz ktoś
tu wejdzie – mruknęłam w jego usta.
- Cichaj –
odszepnął, przygryzając moją wargę, na co zareagowałam cichym jękiem
(pozdrawiam
pana K. i panią N. – dopisek autorki xx)
Nagle o
ścianę huknęły drzwi
- Charlie
ile można… Fuuuj – zapiszczała Brooke stojąca w wejściu. Starając się
powstrzymać śmiech, wtuliłam twarz w ramię blondyna, a on oparł swoją głowę na
mojej.
- Chcesz
wracać do domu, mała ? – spytał siostry.
- Nie, po
prostu cię szukałem i poprosiłem Brooke żeby weszła pierwsza, bo domyślałem się
co odwalacie. A moja twarz nadal ma być taka ładna jak jest – do sali wszedł również
Leondre z bananem na twarzy.
- Hej Mary –
nie zwracając uwagi, że siedzę na kolanach jego najlepszego przyjaciela
uściskał mnie.
- Hej Leo –
odrzekłam, wciąż powstrzymując śmiech – przyszedłeś w jakiejś konkretnej
sprawie ? – dopytywałam.
- Tak… Muszę
z wami poważnie porozmawiać.
Dam, dam dam... Koleajna tajemnica <3 Mogę szukać pracy w Polsacie ?
Pozwolicie, że sama się opieprzę za moją sklerozę jeśli chodzi o rozdziały... Ten ma ponad 1000 słów (bez tej cud miód malina orzeszki notki ) wieć jest moc XDD
Ktoś kończy tak jak ja w poniedziałek ten cudny okres zwany feriami ?
Te 2 tygodnie za szybko mninęły... i jescze od razu po powrocie do szkoły pierwsza biologia. Żyć, nie umierać :`)
Tak więc ja się żegnam i znikam na randkę z Fredro i "Zemstą".. Nie nawidzę lektur....
I taka inforacja sprzed chwili - mam 3 odcinek Shadowhunter, 'Zemsta' poczeka XDDD
Do następnego ~ Mary xox