sobota, 14 listopada 2015

Rozdział XXXVII - Perfect Two

~Mary~
Obudziłam się w środku nocy, czując nagły ucisk w brzuchu. Zdażało mi się to ostatnio, ale szybko przechodziło, więc specjalnie się tym nie przejmowałam. Obok mnie leżał Charlie. Uśmiechnęłam się do siebie i znów poczułam mocniejszy ucisk. Skrzywiłam się delikatnie. Przysunęłam się bliżej blondyna i wtuliłam się w jego ramię, starając się zapomnieć o bólu. Resztę nocy spędziłam na krótkich drzemkach, z których co chwilę się przebudzałam, z nieustępującym bólem. Będę chyba musiała się wybrać do lekarza...

Gdy obudziłam się już rano, ból prawie że zniknął.
-Hej księżniczko - ledwo otworzyłam oczy, a już miałam przed sobą najcudowniejszą twarz. Nie zdążyłam odpowiedzieć, bo Charlie od razu mnie pocałował.
- Hej książe - szepnęłam, gdy się odsunął.
- Co ty na to, żebyśmy zjedli sobie śniadanie po za domem?  Niedaleko parku jest całkiem przytulna kawiarnia.. - zaproponował blondyn
- W sumie.. czemu nie?  Ogarnę się i możemy iść - zeszłam z łóżka i ruszyłam w kierunku łazienki, chwytając po drodze ubrania.
Szybko się ogarnęłam, uczesałam, zrobiłam makijaż i wróciłam do pokoju.
- Możemy iść?  - blondyn spojrzał na mnie z nad telefonu.
- Tak, grubasie - odrzekłam, sięgając po torebkę.
- Jak mnie nazwałaś?  - był chyba bardziej zdziwiony niż zdenerwowany.
- Grubasem. A co?  - dalej udawałam obojętność. W chwile później moje nogi oderwały się od ziemi. Oczywiście mój genialny chłopak był sprawcą..
- Aaaaa!!  Lenhan, idioto!  Puść mnie!  - piszczałam wierzgając nogami.
- Po nazwisku w sądzie misiek – dalej mnie trzymał.
- Puszczaj blondasie – nie zamierzałam się łatwo poddać.
- Wedle życzenia kochanie – i delikatnie rzucił mnie na łóżko.
- Ja cię kiedyś zabiję – parsknęłam podnosząc głowę – jestem cała rozczochrana !
- Problemy lvl Mary – uśmiechnął się do mnie.
Znów poczułam ucisk w brzuchu, ale starałam się to zamaskować. Najwyraźniej jednak nieskutecznie…
- Mary w porządku ? – spojrzał na mnie z troską.
- Tak, a co ? – udałam obojętność.
- Nic, wydawało mi się że… Z resztą nieważne, chodźmy – pociągnął mnie za rękę.
- Jestem nie uczesana ! – próbowałam protestować. W odpowiedzi jeszcze bardziej potargał mi włosy i pociągnął dalej w stronę wyjścia.
Wyszliśmy z domu, biorąc po drodze Melody`ego. Po kilkunastu minutach spaceru doszliśmy na miejsce. Nagle zaczęłam czuć potworne zmęczenie. Ale przecież o tylko kawałek… Zazwyczaj chodziłam o wiele dalej…
- Księżniczko jesteś blada… - chłopak spojrzał na mnie z jeszcze większą troską. Nagle rozległy się piski, które uratowały mnie od odpowiedzi. Oczywiście była to grupka fanek.
- Idź, ja poczekam – blondyn obrzucił mnie jeszcze jednym spojrzeniem i przywołując na twarz uśmiech, odszedł w stronę dziewczyn. Przysiadłam na krzesełku przed kawiarnią i patrzyłam jak przytula inne dziewczyny, robi sobie z nimi zdjęcia, daje autografy… O dziwo, nie byłam zazdrosna.. Pamiętałam jak ja bardzo chciałam go zobaczyć, dotknąć, porozmawiać… A dziś miałam go na co dzień. One miały go na tylko kilka minut i nie zamierzałam im tego niszczyć. Zauważyłam, że Bambinos od czasu do czasu zerkały w moim kierunku. Charlie również musiał to zauważyć, bo coś im powiedział i delikatnie się zarumieniły. W końcu dziewczyny odeszły, a on wrócił do mnie.
- Wejdziemy do środka coś zamówić ? – spytał.
- Jasne – podniosłam się z krzesełka i nagle znów poczułam mocny ucisk w brzuchu, a świat przed moimi oczami zawirował. Ostatnią rzeczą którą usłyszałam, nim osunęłam się w ciemność, był głos blondyna krzyczący moje imię.

~Charlie~
Marianna wstała z krzesełka i nagle zgięła się w pół.
- Mary ! – krzyknąłem przerażony, łapiąc ją w ostatniej chwili. Szczeniak, nic nie rozumiejąc, zaczął szczekać. O tej porze było tu jeszcze pusto i nie zobaczyłem nikogo, kto mógłby mi pomóc. Wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem pod numer alarmowy. Drżącym głosem odpowiadałem na pytania kobiety, która odebrała. Obiecała, że karetka przyjedzie jak najszybciej. Nie miałem pojęcia, co robić…
- Mary.. odezwij się… słyszysz mnie ? Kochanie, proszę cię, spójrz na mnie – mówiłem cicho, delikatnie nią potrząsając. Po mojej twarzy spływały łzy. Nagle koło mnie pojawił się ratownik medyczny.
- To ty dzwoniłeś ? – spytał, podczas gdy dwóch innych mężczyzn transportowało dziewczynę do karetki.
- Tak, ja
- Kim dal niej jesteś ? Bratem, kuzynem..
- Chłopakiem – wpadłem mu w słowo – i chcę jechać z nią.
- Nie. Ty tu zostaniesz i powiadomisz jej rodziców – odpowiedział gościu, denerwując mnie jeszcze bardziej.
- Jej mama nie żyje, a ojciec mieszka w USA – burknąłem
- To z kim tu mieszka ? – wydał się trochę zmieszany.
- Z ciotką i siostrą – poczułem że powinienem się uspokoić.
- Masz z którąś z nich kontakt ?
- Z siostrą. Powiadomię ją, proszę już jechać – westchnąłem ciężko. Ratownik spojrzał na mnie jeszcze raz i odszedł w stronę samochodu, a ja wyciągnąłem telefon i wybrałem numer do Leo.

~ Leondre~
Obudziłem się z Natalią u boku i to chyba była najlepsza pobudka w moim życiu. Spojrzałem na nią i zorientowałem się że również nie śpi.
- Hej księżniczko – to, że do dziewczyn zwracam się „księżniczko” mam przez Charliego. On przeze mnie nauczył pić się kawę, której wcześniej nienawidził.. Cóż, żyję z dziwnymi ludźmi.
- I tak cię zabiję – Natka uśmiechnęła się i delikatnie mnie pocałowała. Przytrzymałem jej twarz, przedłużając pocałunek, gdy przerwał nam telefon. Zignorowałem go całkowicie, ale dziewczyna odsunęła się.
- Odbierz, to może być coś ważnego… - zerknąłem na wyświetlacz. Dzwonił Charlie… Uduszę go kiedyś… Mimo wszystko odebrałem.
- Czego chcesz stary ? – spytałem uprzejmie.
- Leo.. Mary, ona… - mówił drżącym głosem.
- Co jej jest ? – przerażony zerwałem się z łóżka, ignorując pytające spojrzenie Natalii.
- Zemdlała w parku… Zabrała ją karetka.. możesz powiedzieć Natalii ? – wiedziałem że mówi przez łzy.
- Gdzie jesteś ? – spytałem rzeczowo.
-  W parku..
- Przyjdź do mnie. Moja mama zawiezie nas do szpitala
- Do szpitala ? Leo o co chodzi ?! – pisnęła dziewczyna, słysząc moją rozmowę.
- Czekam – rzuciłem tylko, rozłączając się. Potem przekazałem Natce informacje. Bez słowa wyciągnęła swój telefon i zadzwoniła do cioci. Rozmawiały po polsku, więc nic z tego nie rozumiałem..
- Będą za około 1,5 godziny – powiedziała ze łzami w oczach. Potem chwyciła swoje rzeczy i poszła do łazienki, żeby się ogarnąć. Po niej zrobiłem to ja i zeszliśmy na dół w chwili, kiedy mama otworzyła drzwi Charlsowi. W skrócie przedstawiłem rodzicielce sytuację, a ona starając się okazać neutralność na widok mojej dziewczyny natychmiast zgodziła się nas zawieźć.
~Natalia~
Marianna mdlała często, ale w podstawówce.. To już minęło.. Cop jej się mogło teraz stać ? Charlie siedział na przednim siedzeniu, a Leo trzymając mnie za rękę, razem ze mną na tylnym. Po 20 minutach byliśmy na miejscu, chociaż mi się wydawało, że była to cała wieczność. Wyskoczyliśmy wszyscy z samochodu, razem z panią Victorią i popędziliśmy do recepcji, gdzie oczywiście nic się nie dowiedzieliśmy. Jedynym członkiem rodziny byłam ja, a byłam niepełnoletnia. Miałam ochotę powiedzieć tej kobiecie parę miłych słów, ale chłopacy na szczęście dla niej mnie powstrzymali. Pozostało nam czekać…

*** GODZINĘ PÓŹNIEJ***
Przez cały czas niespokojnie krążyłam po poczekalni, ignorując oburzone spojrzenia innych pacjentów. Leondre zdołał przekonać swoją mamę, żeby pojechała do domu, więc siedzieliśmy w trójkę. W międzyczasie pojawiły się dwie Bambinos, ale rzuciłam im takie miłe spojrzenie, że zrezygnowały z przytulenia idoli. W końcu drzwi rozsunęły się i weszła ciocia. Zobaczyła mnie, i od razu skierowała się w moim kierunku.
- Kto to ? – spojrzała na chłopaków.
- Ten blondyn to chłopak Mary, a brunet to mój chłopak – czułam że siostra łatwo mi tego nie wybaczy. Ciocia starała się wyglądać na niezaskoczoną, ale moim skromnym zdaniem, niezbyt dobrze jej to wychodziło.
- To ja się idę czegoś dowiedzieć.. – stwierdziła, ruszają do recepcji. Po chwili rozmowy, wyszedł do niej jakiś lekarz, z którym poszła do gabinetu.
- Kurwa i ja oczywiście nic nie będę wiedzieć ! – warknęłam co raz bardziej zła.
- Spokojnie misiek – Leo przytulił mnie od tyłu i delikatnie pocałował w policzek.
- Twoja złość nic Mary nie pomoże. Usiądź i na pewno zaraz się wszystkiego dowiemy – próbował mnie przekonać. A raczej mnie i samego siebie.
Odwróciłam się i czując że zbiera mi się na płacz, wtuliłam się w niego. Dałam poprowadzić mu się z powrotem do krzesełek i usiadłam na jednym.

Na ciocię czekaliśmy kolejne pół godziny, ale w końcu wyszła z gabinetu i ruszyła w moim kierunku.
- Wiesz co jej jest ? – spytałam zdenerwowana. Ewa niespokojnie zerknęła na chłopaków.
- Eh.. możesz przy nich mówić – i wtedy spostrzegłam, że ciocia jest potwornie blada i ma łzy w oczach. Poczułam dreszcze.
- Proszę pani.. – Charlie postanowił się w końcu odezwać.
- Marysia odzyskała przytomność. – z gardeł chłopaków wydobyło się westchnienie ulgi. Ja jednak czekałam na ciąg dalszy. I ciocia to zauważyła.
- Ona jest chora. Bardzo chora. – szepnęła.
- Na co ? – spytaliśmy jednocześnie.
- Na…

Też Was kocham miśki ;* wiem, że trochę mnie nie było, ale żyję, spokojnie !

Rozdział miał być wczoraj, ale jego pisanie przerwało mi pewne wydarzenie, o którym raczej słyszeliście... zamachy terrorystyczne w Paryżu. Dla mnie było to podwójnie stresujące, gdyż w Paryżu mieszka moja rodzina...

Tak, wiem że żałosne wytłumaczenie, ale cóż... Tłumaczy się winny, a ja winna jestem..

Zakończyłam w takim momencie, bo... Bo tak XD
Ale jest pewna podpowiedź.. Jeśli skupicie się na objawach Mary i trochę poszperacie w Internetach, to być może dowiecie się co jej jest xx

To chyba na tyle... Następna część będzie w piątek lub w sobotę. 

Trzymajcie się misie i dobranoc xx

#PrayForParis






19 komentarzy:

  1. Dobry wieczór.
    Po pierwsze za końcówkę powinnaś oberwać. Nie przerywa się w takich momentach! Bardzo nie ładnie. Choroba skojarzyła mi się albo z zapaleniem wyrostka, albo z rakiem. Współczuję Ci z powodu rodziny. Moja mama też ma tam rodzinę. Może nie jestem najlepsza żeby się wypowiadać bo mam gimnazjalną znieczulice (przebywanie za długo ze zdemoralizowanymi ludźmi do tego prowadzi), ale moja mama też ma tam rodzinę i wiem co czujesz. Osobiście przypisuję to wszystko do klątwy piątku 13. Wracając do rozdziału. Bardzo mi się spodobał. Zwłaszcza że w końcu jest jakaś tragedia! Tak tak lubię jak w książkach czy innych historiach źle się dzieje. Ale to dlatego że jak wszystko jest idealnie jest nudno. Może to być też spowodowane że kocham horrory i kiedy wszyscy się drą ja płaczę ze śmiechu :) Najlepiej być dziwadłem polecam. Ja będę lecieć. Kolorowanka sama się nie pokoloruje.
    Pozdrawiam i życzę dobranoc
    Asia Ari <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bycie dziwadłem jest fajne, również polecam xx
      Ale nie bij mnie Asiu ;c Przysięgam następny rozdział zakończyć normalnie, masz moje słowo
      Też kocham takie tragedie XD Ale prawdziwa tragedia to będzie w następnych rozdziałach... jakby co, ja wam nic nie mówiłam XD: **

      Usuń
    2. Tym, że będzie tragedia odkupiłaś swoje winy :) I pamiętaj dałaś słowo!

      Usuń
    3. Jeej! Będę jeszcze żyć! XD Tak, tak zapamiętam :*

      Usuń
  2. Rozdział super ❤ Zastanawiam się tylko co jest Mary. Jestem zbyt leniwa by rozmyślać co to za choroba xD życzę weny i czekam na nexta 💖
    W wolnej chwili zapraszam do mnie :)
    http://illbemissingyoubam.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki ♡ nie zawsze mnie widać, ale twojego bloga czytam w miarę regularnie xx

      Usuń
  3. Genialny! Dodawaj nexta jak najszybciej! Na co ona jest chora?! Ja musze to wiedzieć !! ♥♥♥
    //Natusia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję xx jeszcze się przekonacie co jej jest, spokojnie miśki...:**

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  4. Ejjj ja wiem co jej jest :o a przynajmniej się domyślam. Ma wadę serca, tak.? Łoł, nie no,trzymasz mnie w napięciu bo nwm co jej na pewno jest.....jeju jakie emocje.! Zawsze jak czytam waszego bloga to się tak ekscytuję.... Jesteście świetne, Ty i Natka <3
    Czekam na nexta #Bambkisielek Olka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic z sercem, spokojnie xx
      Ty też jesteś świetna i Twoje komentarze sprawiają że szczerzę się do telefonu, i mówię teraz szczerze ♡

      Usuń
  5. Szczerze to nie mam weny na komentarz...
    I przyznam się że przeczytałam go chwile po dodaniu ale byłam zbyt zmęczona żeby napisać komentarz.
    I jestem też zbyt wielkim leniem żeby sprawdzić na co jest chora Mary więc nie moge doczekać się nexta.
    To chyba na tyle
    Do następnego komentarza :)
    -Bambkisielek Julka


    ps. sory że tak późno i nawet jeśli nie będzie komentarza odemnie to i tak przeczytałam rozdział
    ps.2 Chyba zbyt często użyłam słowa komentarz ...
    trudo :).
    Teraz już serio papa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie szkodzi że późno :* wystarczy że w kom się podpiszesz, a mi samo to daje ogromną motywację ♥
      I ja też zbyt często używam niektórych słów, ale na szczęście w rozdziałach tego nie widać xx

      Usuń
  6. Będzie dziś rozdział ? :) xx

    OdpowiedzUsuń
  7. Super zapraszam do mnie http://kochambarsandmelody.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedy następny rozdział

    OdpowiedzUsuń